For Your Pleasure

For Your Pleasure

Saturday, January 16, 2016

Fanatical about Leo ? (no, not really!)

Zachecona negatywna ocena Dublinii, wybralam sie do kina na 'The Revenant', czyli z polska 'Zjawe'. Film, pomimo dluzyzn i niedociagniec, przypadl mi do gustu bo ja lubie takie meczace klimaty. Zdaje sobie sprawe, ze dla wiekszosci widzow bedzie jednak nudny, choc z tego co slysze, mezczyznom sie podoba, tak jak podobaja im sie nowe Star Wars i Spectre, ktore z kolei nie podobaja sie wleczonym nan zonom i dziewczynom. Ale ad rem. Po pierwsze, coz za kinematografia. Jesli kiedys pojade do Ameryki, to ze wzgledu na te wlasnie, niesamowite, dzikie rejony (spotkania z niedzwiadkiem jednakowoz sobie nie zycze). Zdjecia krecono w USA, Kanadzie i - tu zaskoczenie - Argentynie. Rezyser upodobal sobie ujecie 'ku niebu i drzewom' - patrzcie, zrobilam podobna fotke w Tatrach jakies 10 lat temu:




Rozmach srogiej przyrody tamtych stron zapiera dech w piersiach i potrafie pojac, dlaczego pionierzy z Europy zapragneli wydrzec owe ziemie Indianom. Indianie to drugi atut filmu, a konkretnie wodz plemienia Arikara, posuniety w leciech, ale majacy posluch, ze hej. Biali mysliwi mimo swoich strzelb nie maja w naglym starciu z czerwonoskorymi zadnych szans. Indanie sa pokazani jako brutalni i skuteczni napastnicy, ludzie honoru ale i ulegajacy demoralizacji (dziewczyny w knajpie) i padajacy ofiarami bialych (spladrowane wioski, wymordowani mieszkancy).




Tom Hardy mowi w sposob jeszcze bardziej niezrozumialy niz w 'Legend' i meczylam sie, probujac rozszyfrowac ten jego belkot. Leo di Caprio za to sie nie nagadal, ale ze stekaniem i sapaniem nie bylo az tak zle - kto by nie stekal ugryziony w gardlo przez niedzwiedzia :) Bardzo duzo naturalizmu- rany klute i ciete, wybroczyny, krew bryzga na prawo i lewo, czlonki odrabywane...Z drugiej strony, rezyser wprowadzil udziwnienia, sceny ni to ze snu, ni z majakow. Odrobina metafizyki filmowi nie zaszkodzi, ale lepiej nie przedobrzyc a tu niestety nieco przedobrzyli. Po ciagnacych sie nieco 2.5 godzinach mamy wreszcie final, ktorego wszyscy sie spodziewalismy...czy na pewno ? Mnie utkwi w pamieci nie ostatnia scena z niebieskimi oczami Leo, a ta, kiedy indianski wodz znienacka przemawia do Francuzow w ich jezyku (oczywista analogia do szkockiego barbarzyncy bieglego ku zaskoczeniu wszystkich w lacinie jak i francuszczyznie, czyli Gibsona w Braveheart) i mowi im pare gorzkich prawd: zabraliscie nam wszystko; ziemie, zwierzeta...Zwierzeta to skadinad niemi bohaterowie i niestety zarazem ofiary w 'Zjawie', bezlitosnie trzebione przez klusownikow dla skor, wykorzystywane dla miesa (martwy bizon) a nawet jako schronienie przed mrozem (wiadomo, kon). Kiedy probuja sie bronic przez ludzkim intruzem, nieuchronnie ponosza kleske (wspomniany niedzwiedz). Sama nie wiem, co w tym filmie jest smutniejsze, zaglada zwierzat, Indian czy wreszcie bycie drugiemu czlowiekowi wilkiem. Sama nie wiem.

Wyszlam z kina zmeczona ale z silnym postanowieniem, aby w Odeonie bywac czesciej, zwlaszcza na filmach, ktore wiele traca na malym ekranie. Dalej nie przepadam za di Caprio, ale niech juz ma chlop tego swojego Oscara. Co przeszedl, to jego.



Sunday, January 10, 2016

Poswiatecznie

Po powrocie z Polski na usta cisna sie slowa: Ojczyzne wolna racz nam wrocic Panie...Nie bede jednak sie rozpisywac o polityce, gdyz kaczka jaka jest, kazdy widzi.

Wyjatkowo tym razem podrozowalam autokarami. Standard niezly, w Eurolines mieli nawet kontakty elektryczne, duzo postojow, dobra klima i zaskakujaco sympatyczne towarzystwo. Znakomita wiekszosc pasazerow to mezczyzni, kobiety zapewne nie chca sie meczyc tak dluga podroza i wybieraja samoloty. Cisza i spokoj, choc w drodze powrotnej znalazlo sie paru amatorow piwka, ktorzy rozezleni dlugim oczekiwaniem przed Eurotunelem rzucali inwektywami i przedrzezniali Fracuzow. W ogole mialam wrazenie, ze przenioslam sie wehikulem czasu do klimatow przedunijnych, a nawet komuszych: bagaze w postaci ceratowych toreb, jakie to dawniej wozono na tzw. 'handel', bliski sercu zapach bulek z kielbasa owinietych w folie aluminiowa, termosy, dzwonienie z kart zdrapek, jakie ostatnio mialam w reku w 2001 roku, a takze ogolny 'look' towarzyszy podrozy po ktorych widac bylo niestety, ze sa z Polski B, C czy D i do UK jada robic fizycznie. W pewnym momencie zrobilo mi sie wrecz przykro, bo nie widzialam wokol siebie ani jednej usmiechnietej twarzy i bylo oczywiste, ze nasz kraj skazuje tych ludzi na wygnanie. Wiekszosc z nich nigdy nie wystawilaby nosa z rodzinnej miejscowosci, gdyby nie perspektywa zarobienia paru funtow na budowie w Londynie. Lot Ryanem to przy tym lans full wypas, panowie w nowiutkich adidasach, panie z torebeczkami Korsa...A tu rzeczywistosc wciaz skrzeczy i skrzeczy.

Krakow, choc tonie w smogu, wyglada coraz lepiej i naprawde bardzo wiele oferuje mieszkancom. Tyle sie zmienia, ze momentami czulam sie jak w obcym miejscie. Mialam przyjemnosc goscic w Centrum Kongresowym i bylam bardzo zadowolona z wystroju jak i akustyki. Pogoda zaskoczyla mnie na plus i to doslownie, w Boze Narodzenie panowala bowiem aura wiosenna, cieplo i slonecznie. Na Sylwestra za to troche nam tylki przymarzly, w nocy temperatura spadla do -16 ale i tak bylo fajnie. Mieszkancom Yorku czy Cumbrii tegorocznych swiat nie zazdroszcze. Na koniec spadl snieg, za sniegiem nie przepadam, ale to zima wiec pal go licho ;) W ogole jak zyje, nie pamietam tak cieplego grudnia. Czy ta anomalia stanie sie norma ? Dodam, ze kojaco na moje zszarpane nerwy wplynal fakt, ze pogoda zdawala sie nie zmieniac z dnia na dzien, czy z godziny na godzine. Przez caly tydzien bylo tak samo: od rana slonce, bez deszczu, bez sniegu. Z drugiej strony, to nadal zima i nie da sie za bardzo szwendac calymi dniami, bo jednak sie marznie. No ale swieta, co za tym idzie dlugie wolne jest w grudniu i w najblizszym czasie nic sie w tej kwestii raczej nie zmieni.

Wracajac do Krakowa, widac mnostwo zmian na lepsze, jeszcze nie bylam na nowym lotnisku ale przypuszczam ze jest o niebo lepiej i gdyby tylko pracownicy nie straszyli tymi zielonymi mundurami jak junta wojskowa i bardziej sie usmiechali, byloby wrecz idealnie. Zaskoczyla mnie ilosc rosyjskich turystow w poblizu Wawelu, skoro jednak oni zjezdzaja sie stadnie do Zakopanego, to i zrozumiale, ze odwiedzaja rowniez grod Kraka. W tym roku jest ich podobno mniej, gdzyz maja trudnosci z uzyskaniem wizy do rzadzonej przez Kaczystow Polski. A mialam nie pisac o polityce...

Centrum miasta jest niemal w calosci podporzadkowane turystom, co sluzy turystyce, ale mieszkancowi tak sobie. Cepeliowate restauracje, kafejki oferujace angielskie sniadania...Mysle, ze Krakow wlasnie osiaga apogeum swojej popularnosci - widac to po cenach lotow, wyzszych niz te do Warszawy, Wroclawia itd. - aczkolwiek osobom szukajacym spokojniejszych i mniej komercyjnych destynacji moze sie juz tak bardzo nie podobac. Jedno jest pewne: bez unijnych inwestycji byla stolica Polski wygladalaby w porownaniu z reszta Europy po prostu fatalnie. Sama zreszta pamietam, jak jeszcze z 15 lat temu nie mialam sie gdzie podziac miedzy zajeciami, bo jakichs normalnych kawiarni czy knajpek na studencka kieszen po prostu nie bylo. Przy okazji, zaliczylam kultowe ponoc Forum Przestrzenie w bylym, legendarnym hotelu Forum. Przystan brodatych hipsterow noszacych okulary w grubych oprawkach i stukajacych leniwie w swoje laptopy z symbolem jabluszka. You get the picture...W lecie mozna wywalic sie na lezaku na miejskiej plazy i gapic na Wawel:




Bylam rowniez na bardzo sympatycznej wystawie w Muzeum Narodowym o modzie czasow PRL. Jestem nieco podlamana, gdzyz wszystko, ale to wszystko w modzie juz bylo i teraz tylko dokonuje sie recyklingu dawnych pomyslow. Co ciekawe, eksponowane stroje, sukienki byly bardzo, bardzo male - w latach 50 i 60 przecietna kobieta musiala byc rozmiarow wspolczesnej 12-latki!




Nie dotarlam natomiast do kina na Gwiezdne Wojny. Za to w autokarze puscili nam francuska komedie o rodzince w ktorej kazda z corek poslubia odmienca, czyli Araba, Zyda, Chinczyka i Murzyna. Boki zrywac :) Podczas swiat obejrzylismy m.inn. Pride, o gejach i lesbijkach pomagajacych strajkujacym waliskim gornikom za czasow Thatcher, zas w Sylwestra, aby zagluszyc huki petard przerazajace biednego psa, rownie glosny i naprawde bardzo dobry koncert Stonesow z Hyde Parku. W Nowy Rok we wspomnianym Centrum ICE ujrzalam slynnego skrzypka Nigela Kennedy, ktory zachwycil nas niestandardowa interpretacja Vivaldiego, jak i paroma wlasnymi kompozycjami oraz siarczysta wersja standardow Hendrixa. Jak dla mnie, swietny start w 2016!

Na koniec dodam, ze choc przez wiele lat nawet nie spojrzalam w strone autobusow planujac wyjazdy 'na kontynent', bylam zaskoczona widzac ze z Eurolines moge pojechac w tyle ciekawych miejsc, w tym do bezposrednio do Brugii i Ghent. Znosze dobrze takie trasy - teraz nawet udalo sie wytrzymac 27 godzin bez Aviomarinu, wiec najwyrazniej minela mi choroba lokomocyjna - zatem jest jak najbardziej za, zwlaszcza ze moze byc latwiej i taniej, niz samolotem. Jedyna trudnosc to zwiekszone kontrole na granicach. Cofnelismy sie praktycznie do czasow sprzed Unii: w Polsce sprawdzono nam znienacka paszporty we Wroclawiu, pozniej zarowno po francuskiej i angielskiej stronie pod Eurotunelem. Straz graniczna zagladala w luk bagazowy i sprawdzila autokar, czy nie przemycamy aby nielegalnego imigranta. Tym samym idea otwartych granic wziela w leb. Wielka szkoda.

Kto wie, co ten rok przyniesie. Poprzedni skonczyl sie dla mnie smutno, ale nowy zaczal calkiem niezle. Jestem dobrej mysli.