For Your Pleasure

For Your Pleasure

Saturday, August 25, 2012

***

Ze wszystkich rzeczy ktore sie ostatnio dzialy, opisze raz-dwa jedna. Mianowicie, jak sie robi zakupy w PC World na Oxford Street w Londynie. PC World to taki tutejszy Media-Markt.

Weszlam tam tydzien temu, zeby pomacac ogladane od tygodni na Amazon tablety. Po 10 min zabawy niechcacy zwrocilam na siebie uwage sprzedawcy, czyli chlopaczka krazacego po sali, uruchamiajac alarm (chcialam sprawdzic, ile wazy Google Nexus). Obok mnie staly dwie hiszpanskojezyczne panie, rowniez zainteresowane tabletami. Cos go tam zaczely wypytywac. Ja takze zagailam; niestety, rozmowa z nim byla jak z przyslowiowa gola dupa w nocy. Rozejrzalam sie po sklepie: ani jednego Anglika w obsludze, sami skosni. To by nie bylo akurat najgorsze, oni sa wszak dobrzy w te klocki, ale ten dzieciak nie mowil za bardzo po angielsku. Zaczelam po maglowac i podpuszczac. Przykladowa wymiana zdan: czy jest w tym tablecie USB ? Skosny kreci glowa, ze nie, nie ma. A kabel do ladowania/podlaczania do kompa to co ? Dalej, pytam sie go, jak wobec tego mam przerzucac swoje pliki na tablet. Sprzedawca siega po pakiet Cloud za £50 i wmawia mi, ze musze swoje pliki gdzies tam zaladowac, odplatnie, rzecz jasna, po czym je stamtad sciagnac...Westchnelam i mialam juz zadac kolejne pytanie, kiedy skosny nagle zaczal mnie ignorowac i zwrocil sie w kierunku Latynosek. Te, lamanym angielskim, probowaly sie dowiedziec, czy Galaxy Tab 2 ma 3G. Po pieciu minutach nieudanej konwersacji, ktorej sie przysluchiwalam, mialam ochote zatrzasnac tym kolesiem i wytlumaczyc niewiastom, ze ten akurat egzemplarz nie ma 3G (co nie oznacza, ze nie zostaly wyprodukowane tablety Samsunga z 3G, bo zostaly). Mozna im tez bylo napomknac o laczeniu sie z netem poprzez telefon komorkowy, jak ktos ma takie zyczenie, ale gdzie tam...Postanowilam dalej kolesia meczyc, ale na kazde zadane mu pytanie odpowiadalam sobie sama. W koncu mu powiedzialam: now I need you to convince me to buy it, co go do reszty zbilo z tropu. O porownaniu Samsunga do Asus Transformer nie bylo mowy, dowiedzialam sie jedynie, ze Galaxy Tab 2 jest latwiejszy (?) w obsludze.

Na Boga, kto zatrudnia tych ludzi ? Czy ktos ich w ogole szkoli ? Manager tez jest z Trzeciego Swiata ? Przeciez oni nie sprzedaja ziemniakow, tylko elektronike. Moze ja nie jestem na biezaco i dzis idzie sie kupowac telewizory i inne gadzety jak ziemniaki wlasnie i to w samoobslugowym. Uwazam, ze w NORMALNYCH warunkach sprzedawca powinien po nawiazaniu konwersacji przeprowadzic klienta przez caly proces zakupu. Powinien wlaczyc urzadzenie, omowic funkcje, chocby nie wiem jak bylo ono proste - nie kazdy sobie radzi z gadzetami. Powinien omowic specyfikacje, od wymiarow i wagi po pamiec, mozliwosc jej rozszerzenia, system operacyjny, slowem wszystko, co moze wplynac na decyzje klienta. Zeby tego dokonac, trzeba byc a) komunikatywnym b) mowic po angielsku. Jedyne, co tego kolesia w sklepie interesowalo, to wcisniecie mi jakiegos cholernego ubezpieczenia i Nortona. Tudziez wspomnianego Cloud.

Gdyby nie £50 cashback od Samsunga olalabym ich i poszla, jak zwykle, do Amazon, gdzie kupuje od lat i nigdy nie mialam wiekszych problemow. Przyszlosc takich sieci, jak PC-World wisi na wlosku, nie dosc, ze z reguly nie oferuja lepszych cen, to jeszcze maja obsluge na poziomie neandertalskim. Do dzis nie wiem, czy ten gostek nie umial sie wygadac, czy zwyczajnie kazali mu klamac na temat produktu, celem wcisniecia innego produktu.

Zatrwazajace jest rowniez to, ze mieszkajac w UK, nie jestem obslugiwana przez native speakerow, co dla mnie - obcokrajowca, jest wazne i kluczowe, tylko przez kogos, kogo angielski jest jeszcze gorszy od mojego. Jaki to ma sens ?

Aby zakonczyc rant: Galaxy Tab 2 to bardzo sympatyczne urzadzenie i zzylismy sie niezmiernie, do tego stopnia, ze zakurzonego laptopa wyciagnelam po tygodniu wylacznie celem obrobienia paru zdjec i napisania tego posta, jako ze tablet pozbawiony normalnej klawiatury (choc mozna dokupic klawiature na Bluetooth czy USB) do pisania dluzszych tekstow nie nie nadaje. Jest to gadzet do konsumpcji i w tym spisuje sie swietnie. Nie jest doskonaly, ale jest wystarczajaco dobry. Do podrozy idealny, wlacza sie w minute doslownie, nie halasuje, nie nagrzewa. Przegladarka dziala szybko, troszke laguje, ale mozna to strawic. Android to nie Windows, jednakowoz jakos mi za Winda nie teskno.

W pare dniu po zbytku-nabytku do Tab 2 dolaczyl jego brat mniejszy. Jestem zapewne ostatnia osoba na Ziemi, ktora ma wreszcie Internet w komorce. Poprzedni telefon sluzyl mi od 2007 roku i nadal trzyma sie dobrze. Jestem w siodmym niebie i ciezko mi sobie wyobrazic, ze jeszcze kilka lat temu tego wszystkiego nie bylo...

Urlop w Polsce zaklepany, bedzie muzycznie i mam nadzieje kulturalnie, o ile kalendarium ciekawych wydarzen dopisze. W pracy zas obiecano mi pierwszy i mam nadzieje nie ostatni bonus, w ktory uwierze, gdy go zobacze, a ktory elegancko pokryje powyzsze zbytki. Jak na zamowienie.

Dlaczego tylko Spotify na urzadzenia mobilne musi kosztowac az £10 miesiecznie ? Chlip, chlip...






Saturday, August 04, 2012

***

Jak widac na zalaczonym obrazku, zaczelam - i skonczylam - ogladac pierwszy sezon 'Mad Men'. Szczerze polecam paniom i panom, pochlonelam calosc w poprzedni weekend i zaluje, ze nie kupilam kompletnego boxu od razu. Jesli myslicie, ze zyjemy w seksistowskich czasach, proponuje sie cofnac w czasie 50 lat :) Sytuacje w 'Mad Men' sa zapewne przejaskrawione, coby nas rozbawic, aczkolwiek kilka razy zlapalam sie za glowe, myslac: o kurva, jakby ktos z pracy wypalil do mnie z takim tekstem, to bym chwycila dowolne chemikalium jakie mam pod reka i uszkodzila chama czy tez chamice trwale. Z drugiej strony, polityczna poprawnosc nie pozwala dzis mezczyznom byc chamskim wobec kobiet w pracy na maksa, obmacywanie po katach czy jawna dyskryminacja tez odpada. Czy to oznacza, ze chlopcy, majac mozliwosc zachowywania sie jak ekipa z 'MM', nie czynili by tego, ku uciesze wlasnej i kolegow ?


Wrzesniowy 'Harper's Bazaar' juz w sprzedazy, okladka kusi jesienna kolorystyka i Keira K., o ile w niej gustujecie. 370 stron  za £4.20 - tyle w kwestii relacji cena/zawartosc. Jak zwykle, multum pieknych fotografii reklamowych, miejmy nadzieje, ze  nikomu tym razem nie wyretuszowano (czytaj: usunieto) nogi, ani innej kluczowej czesci ciala.


Wlasnie pomalowalam czupryne Feria w odcieniu 45 French Roast. Obeszlo sie bez lzawiacych oczu i drapania w gardle, co zwykle powoduja u mnie farby L'Oreala. L'Oreal ostatnio ma wielce udane produkty, od szminko-blyszczykow Rouge Caresse, po eyelinery w zelu, tusz Telescopic brazowy (nie jest to nowosc, ale nigdy przedtem nie uzywalam) i odswiezona game lakierow do paznokci. Tych ostatnich nie probowalam, reszte z reka na sercu polecam. Sprawilam sobie rowniez prezent w postaci szminki Rimmel z kolekcji Kate Moss i lakieru w zblizonym odcieniu cieplego rozu. Przetestuje w poniedzialek na firmowych samcach.

Coz jeszcze ? Chce sie nauczyc plywac. Wode kocham i uwielbiam w  niej przebywac, o ile mi nie siega powyzej brody. Nienawidze, gdy dostaje mi sie do oczu i nawet pod prysznicem mam je zamkniete, gdyz mnie pieka jak diabli. Mimo to, zamierzam podjac wyzwanie, o ile nie bedzie mnie to kosztowac polowy wyplaty. Kto by nie chcial tak wygladac :)


Thursday, August 02, 2012

***

Rozmawiamy z I. w pracy na temat studiowania w Anglii i w Polsce. I. zwierza sie, ze firma jej meza zatrudnia na biezaco mlodych stazystow prosto po uniwerkach. Mlodzi stazysci maja kolosalne problemy z napisaniem prostego raportu w przyzwoitej, oficjalnej angielszczyznie, nie staraja sie, generalnie sa leniwi i maz I. w wielkiej frustracji musi poprawiac, to, co wyksztalciuchy naplodzily. Od kilku lat sytuacja zdaje sie byc coraz gorsza. Na to odparlam, ze w Polsce tez toczy sie dyskusja o poziomie ksztalcenia, pracodawcy oskarzaja uczelnie o produkcje potencjalnych bezrobotnych, studenci oskarzaja szkoly o zacofanie i uklady feudalne. Pani adiunkt od botaniki lesnej czy czegos takiego (nazwy uczelni nie pomne) - o czym mozna bylo niedawno przeczytac na gazeta.pl  - uzywa okreslenia 'pokolenie kopiuj i wklej' i denerwuje sie, ze studenci nie wykazuja entuzjazmu podczas wykladow o fotosyntezie.

W Anglii zauwazyc mozna ciekawa prawidlowosc: osoby tak ok 40-stki i w gore sa z reguly oczytane, z szerokimi horyzontami i spora wiedza ogolna. Sa w stanie obliczyc cos pisemnie bez uzycia kalkulatora. Im mlodsi zas, tym jest gorzej. Jak gdyby ktoregos feralnego roku postanowiono odgornie obnizyc standardy w szkolach do minimalnego minimum. Tak czy siak, probowalam I. naswietlic, jak to wyglada u nas. Ze szkoly dostaja doplaty od studenckiego lba, zatem oplaca im sie przyjmowac wiecej osob na studia, nawet kosztem obnizenia poziomu. Ze program studiow uklada sie wlasciwie pod wykladowcow, aby ci mieli po co w ogole funkcjonowac na uczelni - nawet jesli to oznacza, ze pan X. 'naucza' tego samego pod inna nazwa przez trzy kolejne semestry. Nie zdolalysmy jednak zgodzic sie co do problemu wyjsciowego: czy faktycznie absolwenci glupieja z roku na rok ? Jesli tak w istocie jest, mam sie z czego cieszyc. Oznacza to, ze wciaz, mimo zaawansowanego wieku  moge sie jeszcze mierzyc z mlodymi lwami na polu walki o posade. W najblizszym czasie nie bede sie na szczescie musiala z nikim mierzyc, gdyz posada przyszla do mnie samoistnie, w wyniku zrzeczenia sie tejze przez jedna z naszych dziewczat biurowych. Za pare lat jednak, kto wie, moze mi przyjdzie konkurowac z jakims mlodym, wyksztalconym z wielkiego miasta ?

Tej pani od drzew zas powiem tak: kochana, NIKT na roku nie interesuje sie twoim przedmiotem, a wiesz, czemu ? Bo na takie kierunki, jak TWOJ przychodza ci, ktorym sie nie udalo dostac na cos ambitniejszego, modniejszego.Wy pozbieraliscie odrzuty. Nie deprecjonuje bynajmniej botaniki lesnej, ale tez nie widze zwyczajnie powodu, zeby tego typu przedmioty upychac na kazdym mozliwym kierunku owej uczelni. No ale pani adiunkt potrzebuje wyrobic swoje godziny, tak ?

Jeszcze na koniec a propos nauk. Nadal sie dziwie, odkrywajac znienacka, ze jakas znana medialnie persona ma cosik wiecej, niz podstawowke za soba, jak gdyby celebryci z definicji mieli byc glabami. Taki Dolph Lundgren (aktor kina akcji, dla tych, co nie wiedza) ukonczyl inzynierie chemiczna, zas Duff McKagan z mojej ongis ulubionej kapeli Guns's'Roses zrobil na starosc studia z ekonomii. Kolejna uwaga: dzis postep cywilizacyjny galopuje w takim tempie, ze ukonczenie bodaj i najlepszej uczelni raz a dobrze nie wystarcza: osobiscie czuje, ze po dziesieciu niemal latach od wymeczenia magisterki powinnam zabrac sie za kolejne studia, albo przynajmniej kontynuowac samoksztalcenie. Jak to zrobic, w sytuacji gdzie rok nauki undergraduate moze kosztowac i £9000 ? Warto w ogole brac pod uwage taka ewentualnosc, skoro pozornie dobre szkoly zdaja sie zapelniac rynek pracy niedouczonymi durniami ? Pytanie pozostawiam otwartym.

Towarzysz Lenin powiedzial: uczyc sie, uczyc i jeszcze raz sie uczyc...