For Your Pleasure

For Your Pleasure

Monday, December 31, 2012

***

Dobiega konca stary rok.Zwykle o tej porze robi sie jakies tam plany, postanowienia, itd. Czy aby na pewno zawsze to, czego chcemy, jest tym, co naprawde uczyniloby nas szczesliwymi ? Czy rzeczy, sprawy, standardowo uchodzace za niosace radosc i szczescie w istocie takimi sa ?

Be careful what you wish for.

To rzeklszy, udaje sie sklecac swoja Mape Marzen, a wszystkim regularnym i nieregularnym czytaczom zycze udanego Sylwestra i Szczesliwego Nowego Roku!



Saturday, December 29, 2012

Besta Besta

Teraz cos dla grzesznego ciala. Idac za ciosem, pociagne modny temat ulubiencow roku. Pelno tego w blogach i na YT, zatem dorzuce trzy grosze od siebie. Zdaje sobie sprawe, ze nie wszystkich takie klimaty kreca: jakis czas temu chcialam sie pozbyc nieuzywanej odzywki do wlosow i podsunelam ja jednej z kobiet w pracy. Ta spojrzala na mnie, jak gdybym zaoferowala jej saznista dzialke kokainy. Ech, ludzkie kurioza i przypadki :-)

W kolejnosci byle jakiej.

1. Podklad Dior Nude, Bardzo lekki, niewidoczny i nieodczuwalny na twarzy. Nie wysusza, nie wlazi w pory. Duzo tych 'nie', ale to same pozytywy. Posiadam probke wyludzona na stoisku Debenhamsa, nie wykluczam zakupu w przyszlosci.

2. Podklad Clarins Skin Illusion. Lepiej kryje, niz Dior, ale jest mimo to lekki i nie robi maski, zatem dla zdeklarowanych tapeciar nie zda sie na wiele. Testowalam mase probek dolaczonych do czasopism babskich, zazwyczaj w odcieniu 'wheat'.

3.  Szczotka do wlosow Tangle Teezer. Do nabycia wszedzie, takze w wersji podroznej. Zabki - igielki latwo sie wyginaja, acz zadnego jeszcze nie zlamalam. Przez moja rodzinke TT pieszczotliwie porownywana do konskiego grzebienia. Zbawienie dla posiadaczy nie dajacego sie po myciu rozczesac koltuna.

4. Szczoteczka Clarisonic. Do nabycia w Space NK miedzy innymi, w kilku wersjach (posiadam pierwsza Mia). Jeden z tych gadzetow, bez ktorego mozna sie obejsc, ale wydawszy £120, naturalnie trzeba go chwalic wszem i wobec! Zalecam stosowanie z jak najlagodniejszym plynem do twarzy, w przeciwnym razie sila myjaca moca ultradzwiekow moze wam przesuszyc buzki.

5. Balsam/Scrub myjacy Champneys do twarzy. Wyprobowalam przez ostatnie dwa lata troche produktow Champneys i ten okazal sie objawieniem. Idealny dla bardzo suchych cer, sama zmywam go zelem. Swietnie peelinguje, jednoczesnie odzywia i nie podraznia. Bardzo dobry sklad. Rezultaty widoczne golym okiem.

Persea gratissima (Avocado) oil, Simmondsia chinensis (Jojoba) seed oil,Cetearyl alcohol, Copernicia cerifera (Carnauba) wax, Sorbitan laurate,Tetradecyloctadecyl stearate, Parfum (Fragrance), Anthemis nobilis flower oil, Citrus aurantium bergamia (Bergamot) fruit oil, Mentha piperita (Peppermint) oil, Lavandula angustifolia (Lavender) oil, Rosmarinus officinalis (Rosemary) leaf oil, Pelargonium graveolens flower oil, Linalool, Dipropylene glycol, Citronellol, Geraniol, Limonene, BHT, Citral

6. Peeling enzymatyczny Dermika. Produkt, za ktory moge reczyc, wart swej nieco wygorowanej ceny. W odroznieniu do peelingu enz. Ziaji, faktycznie dziala, wygladza, pochlania sebum. W UK podobnie dzialajacy specyfik kosztowalby ze £20, wiec zaoparzcie sie na zapas w Polsce. Naprawde warto.

7. Dior Hypnotic Poison oraz Roberto Cavalli. Pierwszy wrecz uderza nozdrza syntetyczna wanilia (moze i uzyli prawdziwej, ale pewnie tyle, co kot naplakal), drugi zas kwiatem pomaranczy.Jeden idealny na zime, przytulny, drugi na gorace, egzotyczne lato. Me gusta.

8. Wszystko od Naissance na Amazon. Naturalne oleje botaniczne w ludzkich cenach, moje ulubione to Macadamia oraz ostatnio Rose Hip do twarzy oraz konopny Hemp. Do nacierania sie po kapieli, wlosow przed myciem w ramach intensywnej terapii, pod krem na noc, na rzesy, dlonie i paznokcie, liczba zastosowan jest niezliczona. Raj dla atopowcow, normalnie korzystajacych zgodnie z zaleceniami lekarzy z olejow mineralnych. Sprobojcie masla shea albo kakaowego - nie ma niczego lepszego dla suchej skory.

9. Panoxyl na pryszcze. Odkryty za sprawa nieocenionego gossmakeupartist. Zapomnijcie o Clerasilach i calej reszcie barachla. To dziala! Na dodatek smiesznie tani. Dlaczego nie bylo go pod reka 20 lat temu ?

10. Scrub Soap & Glory. Znana i lubiana (albo nielubiana) za sprawa urywajacych nos woni marka S&G, poczeta przez osobe odpowiedzialna za Bliss i FitFlops, ma w swym repertuarze dobre scruby do ciala i ten jest przypuszczalnie moim ulubionym. Drogi, acz wydajny i niezwykle skuteczny. Przed fejk tanem - uzycie bezwzglednie wskazane. Pachnie syropem klonowym.

11. St Tropez Gradual Tan. Wersja do ciala, medium/dark (kazda tapeciara wie, ze stosowanie light mija sie z celem, tu trzeba silnego uderzenia). Nie znam innych kultowych produktow St Tropez, ten jest jednak bardzo dobry, dziala bez zarzutu, NIE robi z czlowieka Pomaranczowego Agenta. Wysmarowalam sie nim rano w Wigilie i na wieczor moje sine czlonki byly juz w akceptowalnym, milym dla oka odcieniu. Tanszym, a rowniez niezlym odpowiednikiem jest polski Eveline, jednakowoz jest to juz siekiera (przesadzili z zawartoscia DHA ?) i ryzykujemy wizualna zoltaczke.

12. L - Metionina na wzmocnienie paznokci. Dziala najlepiej, jesli zarzucimy wszelkie prace domowe, permanentnie.

13. Serwis muzyczny Spotify. Idealy do odsluchiwania w calosci albumow, ktorych nie bardzo mamy ochote nabywac. Era plyt CD w dobie instant streaming i latwosci sciagania, legalnego, czy nie, odchodzi nieuchronnie do lamusa.

14. Reszta elektroniki, czyli tablet, smartfon, Kindle. Przy moim trybie zycia oraz warunkach mieszkaniowych  - life changing. Mimo to, nie moge sie doczekac prawdziwego desktopu z duzym ekranem, obrabianie plikow na starym laptopie staje sie nie do wytrzymania.

15. A Song of Ice and Fire. Zbyt wiele postaci, dluzyzny, psychologiczne nieprawdopodobienstwa - czy ktos w ogole slyszal o tych ksiazkach, zanim powstal serial ? Czytam pasjami, po czym odrzucam na wiele tygodni. Niewatpliwy fenomen.

16. Dr Organic odzywka do wlosow z serii Royal Jelly i Manuka. Dostepne tylko w Holland & Barrett. Przyjemne sklady, ostatnio rozszerzyli oferte o Morroccan Oil - niewatpliwie pod wplywem popularnosci oleju arganowego - oraz kilka innych skladnikow. Ceny strawne.

17. Przewodniki DK Eyewitness. Znane za sprawa ladnej szafy graficznej i duzej ilosci zdjec. Kupujcie na Amazon, nawet z wysylka do Polski wyjdzie taniej niz np. w Empiku.

18. Depilator Braun Silk - Epil. Nie probowalam uzywac bezposrednio pod prysznicem. Choc ma wady: krotko dziala, jest glosny, to wraz z koncowka golaca daje najlepsze rezultaty. Na wrastajace wloski pomagaja czeste peelingi albo chociazby rekawice, po depilacji zas najlepiej posmarowac sie obficie Sudokremem.

19. Roznorodnosc zimowych akcesoriow ubraniowych - tylko dlaczego nie ma zimy ? Czapki, od pand, po kominiarki i futrzaste, jak z Anny Kareniny. Rekawiczki dlugie i krotkie, mufki, ocieplacze do kostek, getry, futerka na kozaki zakladane, ze niby mamy nowe buty :-) Szale - kominy, wynalazek genialny. Etole...Skarpetki zakolanowki. Cieple minispodniczki (tak!) i boskie cieple majty z Uniqlo. Tylko dlaczego zimy nie ma ?

20. Koncertowa plyta Led Zeppelin, 'Celebration Day'. Koniecznie glosno!

21. Lokowka Enrapture, raczej do dluzszych wlosow. Daje nieco teatralny efekt i jest dosc ciezka. Nie robi 'baranka' a la trwala jak za komuny, tylko bardziej nowoczesny look.

22. Pedzle Real Techniques. Bardzo dobra jakosc, troszke za male, zwlaszcza te do nakladania podladu ale i tak sie spisuja. Zestaw podrozny z pedzelkami do makijazu oczu jest bezbledny: od tego, jak cienie do oczu sa zaaplikowane roztarte zalezy, czy bedziemy wygladac niczem tap madl, czy raczej jak zdesperowana galerianka.

23. Hairy Bikers. Wybieram sie na live show po lutym czy marcu. Dwoch wesolych jajcarzy z polnocy, razem podrozuja, pieka a nawet sie odchudzaja :) Swoja droga, ciekawe, jak zareagowalaby widownia na dwie stare, brzydkie i grube kobiety na motorach prowadzace kulinarny program ?

24. Inspector Montalbano. Znudzeni skandynawskimi kryminalami ? Czemu dla odmiany nie siegnac po wloski ? Juz nie leci na BBC 4, a szkoda.

25. Skoro juz wspomnialam powyzszy kanal: BBC 4. Dla ciekawych filmow dokumentalnych i koncertow: dzis leci Queen live z Budapesztu, rok 1986. W kolo powtarzaja to samo, ale dzieki nim odkrylam sycylijskiego inspektora :)

26. Love Film. Dostalam od nich maila, ze zmieniaja mi pakiet na nieograniczona ilosc filmow miesiecznie. Jedynym problemem jest to, ze nie chce mi sie ogladac filmow, ktore wypozyczam.

27. Wizaz - KWCKorzystam nawet w pracy, czytajac recenzcje i zbierajac informacje o nowych produktach. Prawdopodobnie jedna z najlepszych tego typu stron na swiecie.

28. You Tube, a dokladniej subskrybowane kanaly, stalo sie moja idealna alternatywa dla nudnej i glupiej telewizji. Ogladam glownie polskie dziewczyny mieszkajace w UK. Paradoksalnie, odkad sledze te kanaly, drastycznie ograniczylam zakupy kosmetyczno-drogeryjne.

29. Jeremy Vine Show w radiu BBC2. Troszke jak Kuba Strzyczkowski w Trojce, acz tematyka nieco mniej drastyczna, bez Smolenska czy aborcji co drugi dzien.

30. Polskie kremy pielegnacyjne do twarzy Eveline ECOLineBielenda. Tanie, sympatyczne, dosc naturalne sklady, na nasza lagodna zime jak znalazl.

To z grubsza tyle, wszystko, co sprawialo mi przyjemnosc i okazalo sie pozyteczne w Roku Panskim 2012. Na pewno bede te liste jeszcze uaktualniac, bo co chwile cos mi sie przypomina.

W nadchodzacym roku 2013 chcialabym dolozyc do niej seks w jacuzzi, masaz w lazni tureckiej, kapiel w wodach termalnych, ogolnie sporty wodne nieekstremalne :-)

Do siego. 














***

Zaczne niniejszym miast wstepu: mam problem z wysylaniem komentarzy m.in. do Irolki: bywam, czytam, chcialam zyczenia poslac, ale sie nie dalo, do diaska!

Jak dlugo jestem na Wyspach, jeszcze nigdy tak dobrze przez tak dlugi okres nie pojadlam:  smakowite i urozmaicone jedzonko, podlane zacnym trunkiem. Zaczelo sie od przedswiatecznej srody, czyli lunchu pracowniczego, potem poczestunek od odchodzacej od nas J., potem piatek w kantynie i 'nibbles', przez weekend objadalam sie bigosem i roast porkiem (pycha! tak sie wlasnie powinno przyrzadzac w UK miesa, nie smazyc, dusic tylko piec), potem - wiadomo - trzy dni dolce far niente, nie liczac wielkiej sterty garow do mycia. Na szczescie w Boxing Day poszlismy sie posilac do znajomych, wiec latwizna :) Wrocilam, a w zamrazarce czekal na mnie rzeczony bigos, rzeczony pork, pierozki, plus jestem dokarmiana ciastem :) Na Nowy Rok zas zrobie salatke tunczykowo-ryzowa 'studencka', oraz krewetkowa z avokado, zeby bylo ciutke posh, ha ha. Mam tez smak na rosol z ryby, why not ? Wczoraj na widok tych zapomnianych pierogow w lodowce tak sie ucieszylam, jakby mi milion dolcow dali. Wniosek z tego taki, ze najwazniejsze w zyciu to dobrze i smacznie pojesc, co nie znaczy, przezrec sie bezmyslnie.

Na Oxford Street otworzyli drugiego Primarka. Nie masz ucieczki. Nabylam skinny jeans w kolorze a la Olly Murs, czyli slicznym buraczkowym, po czym okazalo sie, ze ten akurat model w size 10 jest ciasny...12 byloby za duze. Pomimo wszystko udalo mi sie, po nawiedzeniu powyzszego przybytku oraz japonskiego Uniqlo (polecam wszystkim uczulonym na tandetne, a wszechobecne cekinki, zlotka, cetki lamparcie itd.), dotrzec per pedes do British Museum. O Bogowie! Coz to za wysmienite miejsce. Olbrzymie, ale dzieki temu przestronne i pomimo tlumow mozna we wzglednym spokoju podumac nad egipskimi sarkofagami czy asyryjskimi posagami. Nie zdolalam wszystkiego zobaczyc, wypedzili nas bowiem o 17:30 (w piatki sa otwarci dluzej), kiedy to bylam juz na trzecim pietrze, w starozytnym Iranie. Powtorka obowiazkowa.

Poza tym leje, jest ciemno jak wiadomo gdzie i u kogo i generalnie zaszywam sie pod kordla z lekturami.


Czytam z wypiekami na twarzy. Opisy przedwojennego Lwowa, polskiej inteligencji go zamieszkujacej oraz piekla, ktore nastapilo pozniej. Na jednej ze stron cytat z listu Berii do Stalina (rok 1940), sugerujacego rozstrzelanie jencow obozow w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, 'wrogow wladzy radzieckiej'. Na dlugiej liscie ofiar, o czym juz zapewne wspominalam, moj pradziadek, spoczywajacy gdzies w lasach pod Miednoje.

Zadalam sobie w swieta trud odnalezienia na mapie Ukrainy wioski, w ktorej moja prababcia od strony mamy mieszkala i pracowala w miejscowej szkole, zanim z cala rodzina zmuszeni zostali do ucieczki przed bandami UPA. Vyrov, jakies 30 km na polnocny wschod od Lwowa. Chcialabym sie naturalnie dowiedziec czegos wiecej, czy mieli dalszych krewnych i co sie z nimi stalo po wojnie itd. Jak sie jednak do tego zabrac ?

Istambul - jestem coraz bardziej na 'tak'.









Sunday, December 23, 2012

***

Gdybym mogla machnac czarodziejska rozdzka, to bym sobie sprawila kilka dni samotnosci na Swieta. Nie takiej smetnej i depresyjnej, jednak po wigilijnej kolacji z checia wrocilabym do domu, gdzie czekalaby na mnie cisza i spokoj. Nikt nie dobijalby sie do lazienki, nikt nie blokowal palnikow w kuchni. Niestety Boze Narodzenie to swieta rodzinne, co wymusza nienaturalne spedy, przeladowana lodowke, tlok w przedpokoju i wszedzie indziej, caly ten rwetes. To NIE jest sposob, w jaki lubie spedzac dlugo wyczekiwany czas wolny. W dodatku leje, wiec ze spaceru do lasu po skrzypiacym sniegu nici.

Dosc marudzenia.

Jedna z kobiet w pracy zasugerowala mi Stambul/Istanbul na wakacje.




Myslalam o Turcji ale w kontekscie all inclusive beach holiday. Szwendanie sie miedzy meczetami a bazarami w upale jakos srednio do mnie przemawialo, jednak kilka osob goraco rekomenduje mi owa 12 milionowa metropolie. Zrobilam wstepny research i owszem, jestem za.

Czytalam wiele lat temu powiesc o Konstantynopolu, tytulu jak zwykle nie pamietam, jednakowoz byla ta lektura wielce zajmujaca. Pomyslec, ze byl to kiedys prawdziwy pepek swiata.

Biorac pod uwage, jaka pogoda moze panowac w poczatku czerwca zarowno w UK jak i na kontynencie, Turcja przynajmniej gwarantuje slonce i wysokie temperatury (tak?)...Rok w temu w Pradze bylam bliska kupienia czapki i rekawiczek.

Jak zwykle u mnie, wszystko moze sie zmienic i zapewne sie zmieni, ale lubie miec kilka opji do wyboru.

W pracy rok zakonczyl sie dosc sympatycznie, mimo ze wyniki mamy niezachwycajace i firma oszczedza na doslownie wszystkim, dziwie sie, ze jeszcze nie wydzielaja nam papieru toaletowego. Przynioslam do domu dary od milosciwie nam panujacych: flaszke wina, slodycze i ladny komplet kapielowy Champneys. Sierotka, ktora robi do mnie maslane oczy od pol roku, jednak nie odwazyla sie umowic na poswiatecznego pinta...Coz, opinia naszej kochanej Dody o wspolczesnych mezczyznach jest calkowicie uzasadniona i niestety prawdziwa.

Mialam okazje przejechac sie po wiejskich sciezkach Surrey i musze powiedziec, ze jest tu naprawde ladnie. Po zmroku zapewne trzeba sie zaopatrzyc w latarke, bo to glusza totalna, praktycznie srodek lasu, ale jest zacisznie i spokojnie. Do Londynu godzina jazdy pociagiem - best of both worlds!

Kaloryfer zakrecony, okno otwarte na osciez, na dworze +13 stopni. Odcinam sie ostatnia plyta Hacketta od niekonczacej sie symfonii odkurzaczowej.

Merry Christmas.


Sunday, December 16, 2012

***

Jestem na rozdrozu: czesc mnie chce zwiedzic w przyszlym roku Budapeszt i plawic sie w goracych zrodlach, druga zas czesc pragnie podbic Wieden.

Jestem zafascynowana wszystkim, co sie z tym miastem wiaze: Franc Jozef oraz reszta 'inbredowych' Habsburgow, opera, walcami ,wienerschnitzel, slodkosciami i nawet kawa, choc nie pijam. Lubie elegancje, czystosc i dostatek i z tym wlasnie kojarzy mi sie stolica Austrii. Jak jeszcze dolozymy do tego winiarnie i muzea, to juz w ogole przebieram kopytkami i gotowam wsiasc do pociagu bylejakiego i ruszyc w sina dal. A propos: czy prawda to, ze zlikwidowano bezposrednie polaczania kolejowe miedzy CK Krakowem a Wiedniem i Berlinem ? Takie historyczne trasy ? Rozumiem, narod juz nie jezdzi na szmugiel z kraciastymi ceratowymi torbami, ponadto 'tanie' linie zdominowaly uslugi komunikacyjne. Mimo to odczuwam cos na ksztalt zawodu. Jak to tak...




Przeszlam sie na spacer. Mijajac kwiaciarnie, zauwazylam hiacynty i jasmin wystawione na dworze (!) - w grudniu...Jest +10, a taka mialam nadzieje, ze ostatni tydzien przed wolnym uplynie pod znakiem sniezycy i naturalnie z tego powodu nie bedziemy w stanie przyjsc do pracy. Buu.

Postanowilam omijac w tym roku wyprzedaze szerokim lukiem, natomiast chodzi mi po glowie kulturalny tydzien w Londynie. Mieszkam od ponad roku 70 mil od stolycy a mimo to naprawde bardzo malo widzialam. Chcialabym spedzic kilka dni chodzac wylaczanie na wystawy, do muzeow i ogladajac zabytki :) W szczegolnosci British Museum, czego oni tam nie maja.

Przegladalam dzis towarzyszaca serii BBC 'Africa' ksiazke, piekne wydanie albumowe i swietny pomysl na prezent 'last minute'. BBC4 nadaje powtorki 'First Life' z niezastapionym D. Attenborough. Dlaczego lekcje biologii nie mogly byc prowadzone w ten sposob ? Dlaczego polska szkola potrafi nabardziej pasjonujacy temat zarznac i obrzydzic na wieki wiekow ? Wspomniana 'Africa' jest na 50% obnizce w WHS i kusi, oj, kusi.




Ad rem...Siedze i zbieram wszelkie informacje zwiazane z planowana wycieczka, ktora, mam nadzieje, dojdzie do skutku predzej, czy pozniej. Termy Budapesztu zas zostawie sobie na ciut chlodniejsza pore, na pewno bedzie przyjemniej z nich korzystac na jesieni, niz po calym dniu zwiedzania w 30-stopniowym upale.
Kolezanka z pracy ostrzega mnie, ze Wieden jest drogim miastem. Mam to na uwadze i rozwazam nocleg w hostelu, choc nienawidze kibli i prysznicow na korytarzu, dzielenia pokoju z innymi, ubierania sie i innych czynnosci toaletowych przy obcych, braju podstawowych sprzetow, jak krzeslo czy szafa...Ohyda.Z drugiej strony, bede tam 2, 3 dni max.

Bardzo lubie takie przygotowania, lubie czytac o destynacyjach, wypytywac tych, co juz tam byli i ogolnie nastawiac sie pozytywnie na oczekujace mnie przygody i wspaniale tematy do fotografii :)



Sunday, December 09, 2012

***

Hu hu ha...zimy nadal niet, choc prognozy strasza. Jesli snieg spadnie w koncu, bede sama w pracy, bo nikt inny sie nie przytoczy, mimo ze mieszkaja w promieniu 30 mil max.

Zauwazylam cos zabawnego ostatnio. Srednia wieku wsrod naszych pracownikow to grubo ponad 40 lat, ale mamy tez gromade mlodszych osob, takich, powiedzmy, w moim wieku, kiedy to wreszcie kupuje sie pierwszy dom, zachodzi w pierwsza i zapewne ostatnia ciaze itd. Tymczasem, nasze niewiasty, miast sie wydawac za maz i produkowac potomstwo, wraz ze swymi nieslubnymi partnerami kupuja psy i koty. Co wiecej, mowia o futrzastym przybytku, jak gdyby byly to dzieci. Jedna laska miala problem, z kim zostawic kota na noc na okolicznosc wyjazdu sluzbowego. Nasza menazarka ubolewala niedawno, ze przeoczyla pierwsza zabawe na sniegu swojego kilkumiesiecznego labradora. Dobre, co ? Sie porobilo...Dodam, ze gdybym miala po temu warunki, natychmiast bym pomyslala o jakims czworonogu. Dla rownowagi, jedna z dziewczyn powila wlasnie dziecie i w pare dni po porodzie przyjechala sie nim pochwalic. Tego juz zupelnie niepojmuje, tzn. nie powijania, ale pokazowki. Co innego wyslac rodzinie i przyjaciolom fotki (skadinad, te dostalismy mailem, straight from the womb...), ale do pracy sie toczyc specjalnie w tym celu ? Z drugiej strony, mielismy juz wizytacje wyzej wymienionych psow, co zreszta wzbudzilo we mnie wiekszy entuzjazm...Ech.

Zblizaja sie swieta i jak co roku, czuje sie nieswojo. Przez pierwsze pare lat pobytu tutaj pracowalam w kazde Xmas, wiec odpadal problem, co ze soba zrobic. Potem zaczelam dostawac wolne, organizowalo sie jakis wieczor z kapusta i filmem, tudziez flaszka wina. Raz mialam grype tysiaclecia i generalnie przespalam caly swiateczny tydzien, nic nie jedzac. Rok temu wypuscilam sie do Polski, placac £200 za te przyjemnosc. Obecnie mam zamiar te kwote wydac na siebie, albo odlozyc i zaoszczedzic na dobry zegarek, jako ze chodzi za mna cos fajnego...Ide na Wigilie do kolezanki z pracy, 25-go zapewne odpoczynek w domu, jako ze transport publiczny zamiera, w Boxing Day natomiast wybieram sie do Westfield, tego na Shepherds Bush prawdopodobnie. Plusem swiat sa niezliczone promocje i fajne zestawy kosmetyczno-perfumeryjne, z tanszych polecam uwadze Champneys :) Minusem, sam fakt, ze to sie dzieje, choc nikt juz tak naprawde nie wie, po co i dlaczego. Pomimo mojego swiatopogladu nic nie mam do tradycji spotykania sie w gronie rodzinnym, o ile ktos takie posiada, nie warcze na choinki i bardzo lubie prezenty. Troche mnie mierzi odtwarzanie polskiego menu wigilijnego w angielskich warunkach, choc nie jest to niemozliwe. Gdyby mi przypadlo zadanie organizowanie takiej imprezy, co jeszcze nigdy nie mialo miejsca, postawilabym na jakies eleganckie przystawki, fajnie przyrzadzonego lososia czy indyka, plus dobrej jakosci alkohol a nasze swojskie kapuchy moze jako dodatek, w formie tapas...To jednak tylko moje mrzonki. Najbardziej, przyznam sie, lubie isc na 'gotowe' i jestem uradowana, ze tak wlasnie w tym roku sie ulozylo :)


Prezenty ? Jestem swoim wlasnym Mikolajem slash Aniolkiem i wlasciwie wreczylam juz sobie konkretny prezent, czyli odtwarzacz plyt analogowych Pioneer PL - 990. Teraz pozadam kolekcji plyt. Dlaczego nie box Genesis ?


Jak wspomnialam, chodzi za mna zegarek, taki co to sie kupuje na cale zycie. Zegarki kojarza sie zwykle z facetami i dla nich sa najbardziej wypasione modele (dlaczego?!), kobitki zas lataja w plastikowych badziewiach wysadzanych cyrkoniami. Te ze srebra/zlota kojarza mi sie z Alexis, natomiast przychylnym okiem spogladzam w kierunku stalowych bransoletek i diamentow...chce bling, ale nie taki chamski i doslowny. Moje nastawienie generalnie jest takie, ze absolutnie w gre nie wchodza zegarki od projektantow, w tym popularny do bolu M.Kors. Jak zegarek, to tylko od faktycznego producenta tychze. Ponizej, Citizen i Bulova:



Mierzylam wczoraj w House of Fraser jeden z Citizenow i nie wygladalo to zle, choc rozmiarem odbiegal od modnych teraz wielkich 'cebul'.

Od Mikolaja chcem rowniez aparat, czas bowiem najwyzszy poslac 'KaSetke' na emeryture.



Ku mej radosci, zarowno Watch Shop jak i Jessops umozliwiaja zakupy na raty.

Jednakowoz, wszystko to moze obrocic sie w perzyne, poniewaz zaczelam bylam odczuwac dziwne sensacje w okolicach jednego z dziasel. Co to znaczy, wszyscy wiemy: lot w styczniu do Polski, wyplata idzie sie jebac. Oby to tylko byly skutki chwilowego zamieszania hormonalnego, a nie potencjalne piate leczenie kanalowe. I shall find out.

Sunday, December 02, 2012

***

Never say never...od zawsze odgrazalam sie, ze nie zaloze 'walonek', horrendalnie drogich i brzydkich, w dodatku noszonych przez jakies 80% populacji plci nieslusznie zwanej tu piekna...

Tymczasem, borem, lasem...temperatura spadla ponizej zera, o zgrozo. W pracy ciagnie od podlogi jak skurwysyn, choc klima hula i niby jest +24 w budynku, a my przysypiamy w tej duchocie. Poczelam na serio rozwazac Uggsy czy tez im podobne potwory. Mam w tylnej czesci ciala, jak wygladaja, liczy sie tylko komfort i zeby w konczyny dolne bylo cieplo. Jak najcieplej.


Wybaczcie burdel w tle i widok moich nog. Emu Wool (niedostepne w regularnej sprzedazy, dorwalam w TK Maxx za £49.99) przeszly dzis probe ognia, poszlam w nich mianowicie na market swiateczny w mej wsi wesolej. Pogoda adekwatna, czyli sucho i chlodno. Obcas sie nie zapada, noga nie czlapie, jest dosyc cieplo w stope. Wierzch to zamsz, w srodku welna merino -  caly but jest nia wyscielony. Wydaje mi sie, ze Emu zdadza egzamin, na pewna sa lepsza opcja do noszenia wewnatrz, ewentualnie w suche dni, niz podroba z Primarka za piataka, albo oryginalne sheepskin boots za blisko dwie stowy. Nawiasem mowiac, zadne z tych butow wbrew swej nazwie nie maja nic wspolnego z Australia, sa robione w Chinach z bog wie skad pochodzacych materialow. W UK mozna dostac podobne i robione tutaj, np. w Walii. Jestem mimo to kontenta. Pomyslalam tez sobie, ze nasi gorale pomykaja w obuwiu i kapciach nie tak dalekich zamyslem od Ugg, a jeszcze nie wpadli na to, zeby liczyc za nie gruba kasiore i ubierac wen polowe Hollywood :-)

Zycie sie toczy powoli, w pracy coraz spokojniej. Poubieralismy choinki zgodnie z trendami, czyli w srebrno-zlote lancuchy. Zbliza sie skromny lunch Xmasowy oraz dosc prezna Wigilia, znaczy sie ma byc tloczno i wesolo. Odchodzi jedna dziewczyna, co mnie smuci, bo ja lubie i sie dogadujemy. Jestem ciekawa, co przyniesie nadchodzacy rok, czy beda jakies mozliwosci pojscia wyzej i co najwazniejsze, czy zaczne lepiej zarabiac. Wiecej w kwestii pracy pisac nie bede - w kontrakcie jest klauzula, ze nie bedziemy paplac o firmie na social networks czy innych blogach :-) Swiat jest maly, moje przedsiebiorstwo rowniez, w dodatku nie jestem jedyna Polka tam pracujaca, a od stycznia 2013 bedzie nas troje. Kusi mnie nieraz, zeby cos skrobnac o projektach, ktore robimy, o niektorych klientach, przez opinie publiczna utozsamianych z luksusem i cudownymi zapachami - ktore robimy my, nie zas osoby stojace na czele tych marek. Zostawie jednak ten temat w spokoju...Moze kiedy indziej, na innym, tematycznie powiazanym blogu.

Poszlam pare tygodni temu na koncert. Bylam rozczarowana ale i uradowana. Taka okazja moze niepredko sie trafic. Lake ma glos jak dzwon, piekny baryton - dokladnie tak, jak lubie. Me gusta.





Rok 2013 zapowiada sie niezle dla kogos, kto, jak ja, prawie nic jeszcze nie widzial. Mark Knopfler, Eric Clapton, Stonesi (bilety po £400), wreszcie Roger Waters (bilety od £75).Postanowilam wpasc w wir winylowego szalenstwa - przy okazji, dziekuje czytaczowi jkubacki, ktory ongis zostawil mi w komentarzu wskazowki odnosnie gramofonow. Przeoczylam, ale ostatnio grzebiac w starych wpisach odnalazlam. Lada dzien listonosz rzuci mi pake pod drzwi. Mam stracha: czy wszystko zagra, jak nalezy ? Czy dobrze wybralam ? Plyta testowa Pink Floyd czeka...

Przechodzialam dzis kolo jednej z licznych bud z salcesonami czy innym kontynentalnym cholerstwem i wydawalo mi sie, ze za 'kontuarem' zobaczylam znajoma twarz. Przystanelam, odwrocilam sie, spojrzalam raz i drugi. I poszlam dalej.


Sunday, November 11, 2012

Celebration Day

11 listopada, dzien obchodzony w UK nadzwyczaj uroczyscie. Wyskoczylam rano po mleko i gazete - po wsi paraduja watahy dzentelmanow w melonikach (jeden palil fajke!) i towarzyszacych ich dam - rzadki widok nawet w Surrey. Ciekawe, ze pierwsza wojna swiatowa ma tu o wiele wiekszy wydzwiek, niz druga. W Polsce zas odwrotnie. Troche sie czulam glupio, ze nie wrzucilam obowiazkowego pieniazka do skarbonki i nie przypielam papierowego maku do kurtki. Mam wrazenie, ze masa ludzi robi to na pokaz. Mniejsza z tym.

Obejrzalam Bonda, daje 4 gwiazdki na 5. Javier Bardem gra bardzo dobrze typowego bondowskiego lotra, choc wyglada w blond wlosach jak skonczony idiota. Berenice Marlohe, pol Francuzka, pol Chinka w kasynie wyglada tak, ze mam ochote zmieniec orientacje. Kto chce powielic jej look (powodzenia...), niechaj zwroci uwage na najnowsza 'Shanghai Collection' Revlon, czy tez jej marne skrawki dostepne w UK. Podobalo mi sie, ze tyle scen obejmowalo Londyn, choc i ujecie z lotu ptaka nad Szanghajem robi wrazenie. Szkocja zas wypadla jako okropne, ponure i odizolowane miejsce. Nie dziwie sie Bondowi, ze ruszyl za praca do Londynu. Nawiasem mowiac, chalupa czy tez manor house ktory widzimy w w/w scenach znajduje sie niedaleko mnie, tam tez krecono zwiazane z nia sceny :) Mialam Craiga na wyciagniecie leniwej lapy...


'Celebration Day', czyli zapis koncertu reaktywowanego Led Zeppelin sprzed pieciu lat. Troche zwlekali z tym wydawnictwem, ale warto bylo czekac. Obejrzalam w kinie, coz za widowisko :) Zmiataja o polowe mlodszych rockmenow bez dwoch zdan...Ogladac trzeba koniecznie na w miare duzym ekranie i z uzyciem solidnych glosnikow, w przeciwnym razie bedzie to profanacja. Polecam fanom ciezkiego blues-rocka (po prawdzie, gitara Page'a brzmiala niemalze metalowo), a takze jako swietny prezent pod choinke dla wielbicieli tego typu grania.


Muzycznie przede mna jeszcze jedno wydarzenie, mianowicie koncert Grega Lake'a za dwa tygodnie bodajze. Jestem pewna oczekiwan, a jest czego oczekiwac po kims, kto byl czlonkiem King Crimson i ELP. Can't wait!

Wyskoczylam wczoraj do Londka, spragniona wielkiego miasta. Zrobilam store check, czyli przeszlam sie po domach towarowych celem zaznajomienia nosa w najnowszymi i nie tylko zapachami. Zbyt czesto bowiem nie wiem, o czym oni mowia w pracy. Cos pachnie jak Armani Diamonds, cos jeszcze jak Versace. Poszlam zatem i katowalam sie pare godzin szmirowatymi ulepkami w rozowych i zoltych flakonach, bo tego jest najwiecej wsrod damskich zapachow. W piatek cale popoludnie spedzilismy nad ta upiorna kategoria i pod koniec dnia bylo mi autentycznie niedobrze. Gucci 'Guilty' czy 'Lady Million' Paco Rabanne to nie sa zle zapachy, rozumiem, ze mlode i bardzo mlode kobiety siegaja po nie, bo nie chca pachniec jak stare matrony. Jednak twory pokroju 'Loverdose' Diesel, Marc Jacobs 'Dot' czy Prada 'Candy'...Wstrzymam sie z komentarzem. Dalam sie omamic ofertom i wyszlam stamtad z bialym pudelkiem pod pacha: Dior 'Hypnotic Poison' (czerwony) w duecie z lotionem do ciala. Jest kwiatowo, ciezko, jest wanilia ale ma to charakter i jakas iskre. Perfumy te powinny nosic nazwe 'seks bez zobowiazan', hehe. Podobaly mi sie rowniez 'Gucci by Gucci' EDP, te ciemne, oraz Prada 'Amber', ktore jednak bardziej widze na surowej prawniczce, niz na sobie. Przywodza na mysl kancelarie, zapach skory, eleganckie piora, whiskey, tego typu klimaty. Znow, doskonaly prezent dla eleganckiej pani. To samo moge rzec o zapachu Bottega Veneta, ktory emanuje aromatem skory. Mmm, to jest to, szyk i klasa. Prada 'Infusion D'Iris', ktory jakis czas temu mnie zaintrygowal, zaczeka do wiosny, nie jest bowiem odpowiedni na obecna pore, to samo tyczy sie 'Florabotanica' (rzeczywiscie pachnie jak ogrod botaniczny!) czy 'Paris' Balenciaga.  Z energetycznych i wesolych fragransow zas wysoko na mej to buy list jest 'Fuel For Life' Diesel, pieprzny i z jajem, jak jego meski odpowiednik, po zimie bedzie jak znalazl. Aby zakonczyc ten przydlugi wywod, powiem, ze pod choinke komus, kto jednak nie moze sie obejsc bez ulepkow, polozylabym 'Flowerbomb' Viktor & Rolf. Amen.

Marilyn Monroe, ktora zwykla byla  kropic sie Chanel nr 5, jest bohaterka nieduzej a nostalgicznej wystawy w National Portrait Gallery, ukazujaca fotografie MM wykonane przez brytyjskich tuzow, takich jak Cecil Beaton. Sa okladki gazet, zdjecia z konferencji prasowych i rozne inne ciekawe ujecia. Czy Monroe miala by dzis szanse zostac gwiazda ? Jaka byla by jej pozycja w swiecie show-biznesu ?


Slucham skladanki Grechuty na Spotify, duzo obszerniejszej, niz 'Ocalic od zapomnienia'. Zespol gra jak natchniony, odjezdza w dlugie improwizacje. Zazdroszcze wszystkim, ktorzy mogli zobaczyc Marka i Anawa na zywo.



Tymczasem...Rozmarzam sie na mysl o przyszlorocznych wakacjach, ktore najprawdopodobniej spedze na Wegrzech. Tym razem nie chce siedziec przez tydzien w stolicy, jak to zrobilam w Pradze. Nie zebym zalowala, niemniej chcialabym zobaczyc wiecej miejscowosci. Wyskoczyla mi nazwa Eger - ktos kojarzy ? Gdzie warto pojechac na dzien czy dwa z Budapesztu ? Co najwazniejsze: da sie nacieszyc goracymi zrodlami z dala od setek wrzeszczacych dzieci i Aquaparkow ? Za wszelkie sugestie bede wdzieczna.


Poison sie rozwija cudnie, nie moge sie sama siebie nawachac. Dobry wybor :)



Thursday, November 01, 2012

***

Rok chyli sie ku koncowi. Dosc nietypowo dla mnie, przepracowalam w jednym miejscu juz 14 miesiecy i jakby zapuscilam korzenie. Zaznajamiam sie z nowa rola, ktora mnie interesuje i wciaga, choc nie jest to zadne rocket science. Angielski tryb pracy mnie rozbraja, mam wrazenie, ze nic sie nie dzieje, tymczasem wszyscy wokol stekaja, jak bardzo jest busy. Coz, jedziemy na jednym wozku i nie zamierzam sie przepracowywac, choc bardzo mnie takie rozmemlanie meczy. Inna sprawa, ktorej nie rozumiem nic a nic: ilekroc przychodzi do jakiejs interwencji, zwrocenia komus uwagi, zaczynaja sie schody. Zastanawianie sie i dumanie, jak to powiedziec, zeby delikwenta nie obrazic, nie dotknac. Strasznie spowalania to i tak slimacze tempo pracy. W miedzyczasie kazdy sie usmiecha, jakby nigdy nic, a delikwent dalej robi swoje, nieswiadom toczacych sie w tle dyskusji. A wystarczyla by krotka rozmowa, czy mail. Pierwszy raz sie spotykam z tak dziwnym zjawiskiem, przedtem jednak pracowalam wsrod proletariuszy, gdzie nikt sie nie certolil.

Bonda jeszcze nie widzialam, byc moze w ten weekend sie zalapie. Poki co, pogoda jest w miare normalna, choc wczoraj w nocy mialam wrazenie, ze Sandy przytoczyl sie nad Wyspy. Grunt, ze nie sypie snieg, co jak zwykle oznaczaloby paraliz kraju.

Ogladam Downton Abbey: coz to za wysmienity serial! Powiem wam, ze w byle jakich pracach czulam sie traktowana dokladnie tak, jak sluzba u tych arystokatow. A propos blekitnokrwistych, w ostatnim Sunday Times jest bardzo ciekawy artykul, o tym, jak mlode dziewczeta z angielskich wyzszych sfer byly wysylane do Niemiec, poprzez lata 30-te az po sam poczatek wojny, do tamtejszych szkol, zeby zafiniszowac edukacje. Wracaly zakochane w chlopcach z Hitlerjugend i Rzeszy, niektore rowniez w Hitlerze. Autor tlumaczy, ze z punktu widzenia arystoracji hitleryzm byl nieco 'lepszy' od komunizmu; jak sie zastanowic, ma to sens i wcale nie dziwia pro-faszystowskie sympatie u klasy wyzszej. Artykul polecam uwadze.

Przywiezione z urlopu kremy Bielendy i Eveline spisuja sie znakomicie, takoz maseczka enzymatyczna  Dermiki - mialam ochote wyprobowac wiecej produktow tej firmy, ale maja dosc wysokie ceny. Odkrylam wspanialy szampon, ktory udalo mi sie upolowac na Amazon bardzo tanio: Macadamia Rejuvenating Shampoo. Poza olejem sugerowanym w nazwie, zawiera rowniez olej arganowy. Nie jest wolny od silikonow, za to jest bardzo lagodny, choc pieni sie bardzo dobrze i co najwazniejsze, nie wysusza wlosow. Jestem zachwycona. Jestem rowniez zadowolona z taniego pudru Eveline o nazwie Celebrities bodajze, to taka laskawsza dla kieszeni wersja Clinique Almost Powder. Podoba mi sie, ze rodzimi producenci dbaja coraz bardziej o jakosc utrzymujac rozsadne ceny. Po powrocie z Polski zabralam sie za wyprobowywanie naturalnych olejow, dokupilam bowiem pare do kolekcji. Hemp oil pachnie bardzo przyjemnie i ziolowo :-) Sojowy zas jest mocno natluszczajacy i odzywczy. Wydaje mi sie rowniez, ze znalazlam panaceum na mizerne me paznokcie, a zwie sie ono odpowiednio metionina i cysteina. Mozna je znalezc w wielu preparatach na typu nails, hair & skin, ale trzeba uwazac na zawartosc. W przywiezionych przeze mnie tabletkach Doppel Herz jest ich zaledwie 5 mg w kapsulce, w pigulach, jakie poprzednio bralam, a ktore dzialaly, bylo 10 - 20 razy wiecej! Wczoraj zamowilam na Amazon czysta L-Methionine, 500 mg w tabletce bodajze. Powinno to rozwiazac moj paznokciowy problem raz na zawsze. Dla jasnosci: cysteina i metionina to aminokwasy siarkowe, ktore buduja glowne bialko we wlosach i paznokciach, czyli keratyne.

Paradise Lost. W polowie lat 90-tych ten zespol zupelnie mi sie nie podobal. Teraz zas, kiedy to koles z sasiedniego biurka niejako mi o nich przypomnial, zachwycilam sie plyta 'Draconian Times'. Idealnie sie wpasowuje w ponury jesienny klimat.






Saturday, October 13, 2012

There And Back Again

Przyszlo i poszlo, urlop znaczy sie. Przypuszczam, ze ludzie odwiedzajacy Polske raz na kilkanascie lat, latajacy ze Stanow czy Australii, przezywaja jakos to wydarzenie. Mnie to juz tak spowszednialo, ze w ogole nie czuje, iz opuszczam jeden kraj i laduje w drugim. Nie rzucam sie calowac plyty lotniska; zwyczajnie lece na przystanek autobusowy, czy do szynobusu i czym predzej umykam z Balic.

Nic wam nie powiem, co w Najjasniejszej slychac, bo zupelnie sie nie interesowalam wydarzeniami biezacymi, nie ogladalam telewizji, z radia zas zdolalam sie jedynie dowiedziec o marszu rydzykowym 29 wrzesnia tudziez o nowym projekcie ustawy antyaborcyjnej, zgodnie z ktorym nie bedzie mozna usuwac ciazy, jezeli badania prenatalne wykaza uszkodzenie plodu (projekt Palikota majacy ustawe zlagodzic zostal, nomen omen, wyskrobany na starcie). Czyli wszystko po staremu. Minimalna pensja wynosi 300 funtow, co niewatpliwie mobilizuje mlodych do zakladania rodzin, a kobiety do rodzenia dzieci, bodaj i z Downem.

Skorzystalam z okazji i poszlam do kina na 'Jestes Bogiem' tudziez 'Kochanka Krolowej', nie poszlam zas na Woody Allena opowiesc o Rzymie. Duzo milej jest placic 18 zl za bilet w kinie Pod Baranami czy na sw. Jana, niz 18 funtow w Odeonie przy Leicester Square. Poszlam na pare wystaw, w tym byl mistrz rysunku Rosinski i Mloda Polska w odremontowanej kamienicy Szolayskich. Polecam. Kroke z Anna Maria 'Przasniczka' Jopek w Operze Krakowskiej nie rozczarowali, choc do konca mialam nadzieje, ze Jopek rozboli gardlo, czy cos. Niestety, byla tam, ale na szczescie nie we wszystkich kawalkach narazila nas na swe wymeczone wokalizy. Nagrala z Kroke plyte, ktora mimo wszystko polecam, uslyszawszy jej zawartosc na koncercie. Dla nie zaznajomionych z tematem, Kroke (nazwa w jidysz znaczy Krakow) to trio grajace muzyke klezmerska, wirtuozersko wykonana, nie stroniaca od wycieczek jazzowych i inspirujaca sie szeroka pojeta muzyka swiata...Wyplyneli na szersze wody dzieki Spielbergowi i Peterowi Gabrielowi, nagrali tez swietna plyte z Nigelem Kennedym. Wspolpracowali z Natacha Atlas, Edyta Geppert, Maja Sikorowska i ostatnio wlasnie z Anna Maria Jopek.



Jako ze Ryanair chcial za zabranie 20 kg walizki funtow slownie szescdziesiat , pojechalam z podrecznym, a poczynione w Krakowie zakupy wyslalam paczka, ktora, mam szczera nadzieje, nie zaginie w akcji. Nie bylo tego wiele, glownie kielbasy, buty, dwie ksiazki i rozmaite pierdolki. Ujrzalam na wlasne oczy Galerie Bonarka, chlube Krakowa, Polski i w ogole Wschodniej Europy. Podniecilam sie niezdrowo iloscia przecudnych butow, z ktorych zadne jednak nie chcialy na ma rozczlapana stope pasowac, niewazne, czy byl to Lasocki, Wojas czy inny bies. W koncu kupilam dwie pary u Niemca, czyli w Deichmannie.

Temperatury pod koniec mego pobytu zaczely spadac. Jednego dnia wlazlam na kopiec Kopciuszki w samym podkoszulku, drugiego zalowalam, ze nie wzielam zimowej kurtki. Nie lalo zbyt czesto, wiec zdolalam odwiedzic malpy w zoo (malo mnie tam nie zamkneli na noc, bo jakos umknelo mej uwadze, do ktorej przybytek ow jest czynny) oraz dusze zasluzonych na cmentarzu Rakowickim. Tam bylam dwa razy, pierwszy raz  za pozno - teoretycznie zamykaja podwoje o 6 wieczor, wiec nie ma mowy o zrobieniu klimatycznych zdjec po zmroku; zajrzalam tak czy siak, bo ludzie jeszcze sie krecili, po 20 min jednak postanowilam nie kusic losu i zmykac...Drugi raz za dnia, slonecznego zreszta. Kto mieszka w Krakowie a jeszcze nie byl, niechaj zajrzy i zadziwi sie. Piekny to cmentarz i bardzo rozlegly. Niemal kazdy tam pochowany czlek byl kims: doktorem, profesorem, artysta. Niemal kazda pochowana kobieta, byla zawodowo nikim, w najlepszym wypadku zona lekarza czy innego inzyniera. Idzcie, chocby po to, by zobaczyc grob Skrzyneckiego czy Grechuty.

Jeszcze tylko 2 miesiace i kolejna przerwa od kieratu.  Nie lece do kraju na Swieta.






Sunday, September 23, 2012

***

Jesien za oknem, w szafie i w sercu. Choc nie cierpie sloty, lubie jesienne klimaty. Kolorystyka: burgundy, nasycone brazy, butelkowa zielen, zadne tam mdle pastele dla mieczakow. Materialy, ciezkie i powazne: skora, sztruks, aksamit (nie, zeby w mojej szafie czyhalo cokolwiek z aksamitu). Chodzi o aure. Lato tego 'czegos' nie ma, wiosna tym bardziej. Jesien to znakomity okres, aby poszalec kreatywnie z dodatkami. Mozna i kapelusz i rekawiczki za lokiec zalozyc, czemu nie ? Szale, kominy, chusty...wszelkie akcesoria, jak je tu zwa. Wystaraczy nowy drobiazg i caly stroj nabiera innego wymiaru.




Podoba mi sie kampania reklamowa D&G z Monica Bellucci (choc moja managerka byla zdegustowana podkolanowkami - antygwaltkami na Monice...), swoja droga pokazuje ona dosc podejrzany swiat, calkowicie pozbawiony mezczyzn w wieku reprodukcyjnym: same kobiety, mlode i stare, mlodzi chlopcy i paru dziadkow. Co D&G ma na mysli ? Hmmm...




Podskoczylam wczoraj do miesciny osciennej. W Debenhams, ku memu zdumieniu, kolekcja Dity Von Teese dla Art Deco, ktore przeciez jest niedostepne w UK. Obmacalam, wysmarowalam sie tym i owym. Nie dla mnie: puder prawie snieznobialy, czerwone jak krew szminki, czarne kredki do ocz. Sam koncept niewatpliwie godny pochwaly, choc ceny zabijaja. W okolicy Diora, rzeklabym.




 Jak juz jestem przy Diorze: poszlam na stoisko tegoz i poprosilam pania o probke podkladu Nude. Pani bez wahania wygrzebala mi probke, wcale nie w saszetce, a w mini-buteleczce plastikowej. Ekspedientki w beauty halls sa zwykle mile i pomoce, ale na ich widok mozna zemdlec, a nie daj Boze, jak nas zechca odmieniac wedle wlasnego uznania. Porwalam com dostala i ucieklam. Nude, ktory uprzednio wyprobowalam bylam, choc w zbyt jasnym odcieniu, zaskoczyl mnie pozytywnie. Nie splynal z twarzy kolo poludnia, zmatowil na calutki dzien, nie zrobil maski, twarz oddychala bez problemu. Krycie zadowalajace. Jestem ciekawa, jak sie sprawi w lepiej, mam nadzieje, dobranym kolorze. Bedzie taki efekt ? :-)




Nastepnie przyszedl czas na mini haul bootsowski. Same nudziarstwa, typu szampon czyl zel do mycia twarzy ale trafily sie i dwa mile sercu okazy. Pierwszy, to olejek do wlosow Elvive Extraordinary Oil. Tego typu produkty swieca teraz triumfy, glownie za sprawa Kerastase (probowal kto ?) i jego Elixir Ultime, dwa razy drozszego od Elvive za dyche. Po powrocie do domu natychmiast zaaplikowalam. Wlosy staly sie  wygladzone i przestaly fruwac na wszystkie strony. Zapach niezbyt, konstytencja lejaca, nie wolno przesadzic, bo wiadomo -  beda straki. Pierwsze wrazenia bardzo dobre. Nie bede musiala przywozic z Polski analogicznego produktu Schwarzkopfa.

Druga fajna rzecz to lakier Essie. Chcialam sie na wlasnych pazurach przekonac, co to za cudo. Posiada duzy pedzelek, schnie szybko, nie robi smug, nie smierdzi i mam go nadal na paznokciach - normalnie lakier zaczyna mi odpryskiwac po paru godzinach. Wzielam przez pomylke zly kolor ('Status Symbol' zamiast brzoskwiniowego), niemniej, jesli sie sprawdzi, sprawie sobie moze jeszcze pare odcieni. Szkoda, ze nie ma na nie zadnych promocji, a sa te lakiery niestety drogie :(




 Na zalaczonym obrazku jeszcze Alien Sunessence, zapach niby na lato, acz i na wczesna jesien zdatny. Mam go od roku, malo uzywalam a teraz co ranka sprawia, ze chce mi sie zyc, z czym o 7 a.m. mam wielkie problemy. Olejek do ciala TBS Honey Bronze, tanszy odpowiednik Nuxe, spal w szufladzie przez dlugie miesiace, gdyz lata, jak wiemy, nie bylo. Zadna strata, bedzie jak znalazl po porannym prysznicu, bo rowniez sympatycznie pachnie.

Choc to zapewne dziwnie zabrzmi,  przechodze na minimalizm, jesli chodzi o mazidla i pielegnacje. Z kolorowka gorzej, bo wolniej sie zuzywa. Zamowilam kolejny rzut olejkow z Naissance (mam fiola na punkcie olejkow, ale one naprawde dzialaja rewelacyjnie!): grapeseed oil, cocoa butter, hemp oil (marihuana, hehe), soy oil oraz rosehip oil (nie wiem, jak to po polskiemu). Wszystkie za ok 50% kosztu byle drogeryjnego kremu. Jeszcze chce zdobyc monoi/tiare i pare rzadszych, w tym lniany, ale to juz w Polsce, z Biochemii Urody najprawdopodobniej :-)

Rezygnuje powoli albo juz calkiem zrezygnowalam z mleczek do demakijazu (zwykly zel plus Clarisonic poradzi sobie ze wszystkiem), plynow micelarnych (to samo), tonikow (po co to komu ?). Przestalam uzywac odzywek do wlosow i okazalo sie, ze wlosy daja sie rozczesac po myciu, tylko trzeba ostroznie i cierpliwie do nich podejsc (Tangle Teezer daje rade!). Kurna, kiedys sie nie snilo o odzywkach i kobiety jakos rozczesywaly klaki. Jedyne, co taka odzywka robi, to obklejaja wlosy silikonami, sprawiajac, ze sa pozornie gladsze. Co robi olejek, tego nadal nie wiem, byc moze wnika miedzy luski wlosa ? Tak czy siak, odzywki i maski ograniczam do stosowania raz w tygodniu.




Kremu do twarzy nie mam w tym momencie, ani na dzien, ani na noc, ani na zachod slonca, ani pod oczy ani na uszy. Dwie, trzy krople avocado czy macadamia oil zalatwiaja sprawe. Mecze jeszcze jakies serum L'Oreala w ladnej, brazowej buteleczce. Jak sie skonczy, sama sobie ukrece jakis krem w pracy w przerwie na lunch :-)

Balsamy, masla do ciala, kremy do rak i nog - wszystko zastapione przez olejki. Musze jednak przyznac, ze maslo Ziaji 'Sopot' bylo bardzo dobre.

Jedyne, z czego nie moge zrezygnowac, to plyn do demakijazu oczu, antyperspirant i suchy szampon w spreju, tudziez samoopalacze. Zastanawiam sie nad farbowaniem wlosow, czy by sobie nie odpuscic  zupelnie na chwile obecna, przeciez nie jestem jeszcze siwa. Nie lubie jedna swojego myszowatego koloru.

Podejrzewam, ze przemysl kosmetyczny juz wiele na mnie nie zarobi, natomiast dystrybutorzy polproduktow zyskali potencjalnie wierna klientke :)

Wszystkim polecam na buzki mix jogurtu naturalnego (najlepszy taki gesty) i oliwy z oliwek, albo avocado, co pod reka, oraz maseczke z rozgniecionych winogron. Kwas mlekowy i antyoksydanty czynia cuda. Tylko sie upewnijcie, ze nie macie alergii!

Milego smarowania :-) Mam nadzieje ze moje wywody okaza sie choc w minimalnym stopniu przydatne...

Sunday, September 09, 2012

***

Zaniedbuje blogaska ostatnio. Prawda taka, ze uzywam laptopa raz w tygodniu moze, zeby obrobic ewentualne fotki, czy cos tam gdzies napisac, bo konstruowanie dluzszych tekstow na tablecie to tragedia. Dzis sie popastwilam nad obrazkami z Kew Gardens - juz sa na Facebooku. Same ogrody sa jak najbardziej gode polecenia. Duze, trzeba sie sporo nadreptac, zeby przejsc od jednej szklarni do drugiej. Dnia mi zabraklo, aby wszystko zobaczyc. Znakomicie utrzymane i czyste. Mozna siedziec na trawie, zrobic sobie piknik, miejsca jest pod dostatkiem. Szkoda, ze na tabliczkach z nazwami roslin nie ma nazw angielskich, jedynie lacina (nie dotyczy to palmiarni, gdzis sa szczegolowe opisy co wazniejszych gatunkow), przy wielu drzewach i krzaczorach w ogole nie ma zadnych tabliczek. Kew Gardens sa widoczne nastawione na rekreacje a nie edukacje. Coz jeszcze...Czyste (!) toalety, studzienka z darmowa woda pitna, sa tez restauracje, acz nie wstapilam. Wstep dla osoby doroslej kosztuje z grubsza tyle, co kino w weekend w Londynie i warto te kwote uiscic, aby na kilka godzin odseparowac sie od brytyjskiego lumpenproletariatu.

Mam jakas awersje do gawiedzi od czasu niedzielnego popoludnia w Notting Hill. Niby bylo pokojowo, luzacko, troche mi wybrudzili nowa skorzana torebke czekolada, ale od tego sie nie umiera...Mimo wszystko patrzac na te tabuny ludzi przewalajace sie bez sensu i celu z jednej usyfionej ulicy na druga (po co? wszedzie bylo to samo, tzn. nic, czyli ciezarowki zaladowane glosnikami, a z nich dudniacy dancehall ), mialam wrazenie ze patrze na stado bezmyslnego bydla. Od tamtej pory unikam takich sytuacji, co na co dzien nie sprawia mi trudnosci, jako ze moje pueblo liczy 15 tys dusz. W szczegolnosci odrzuca mnie od high street, zwlaszcza w taka pogode, jaka dopisywala nam w tym tygodniu. Kto w piekna sobote udaje sie do centrum handlowego na zakupy, ktorych nie potrzebuje ?

Nawiasem mowiac, minal wlasnie rok, odkad porzucilam polnoc Anglii na rzecz poludnia i sprowadzilam sie do pueblo za chlebem. Pobilam tym samym wlasny rekord wytrwania w jednej pracy przez wiecej, niz 12 miesiecy, a nawet dostalam minimalna podwyzke tudziez jednorazowy bonus, z ktorego 1/3 poszla na ubezpieczenie i podatek. Wdrapalam sie rowniez o jeden malenki szczebelek na naszej karierowej drabinie: ja, ktora kariere zawsze mialam w glebokim powazaniu, zyjac z dnia na dzien, bez planow ani szczegolnych oczekiwan wzgledem siebie i zycia.

Teraz tylko mam znalezc odpowiednio naiwnego kandydata na meza z wypasiona chalupa w Surrey i bede calkowicie kontenta.

Z kraju dotarl do mnie smrod Kurwina, ktory wypowiedzial sie przeciw Paraolimpiadzie. Zabawne, ze takie poglady wyglasza czlowiek, przy ktorym paraatleci wcale nie wygladaja na inwalidow. Wyobrazacie sobie, ze cos takiego wyplywa w brytyjskich mediach ?




Saturday, August 25, 2012

***

Ze wszystkich rzeczy ktore sie ostatnio dzialy, opisze raz-dwa jedna. Mianowicie, jak sie robi zakupy w PC World na Oxford Street w Londynie. PC World to taki tutejszy Media-Markt.

Weszlam tam tydzien temu, zeby pomacac ogladane od tygodni na Amazon tablety. Po 10 min zabawy niechcacy zwrocilam na siebie uwage sprzedawcy, czyli chlopaczka krazacego po sali, uruchamiajac alarm (chcialam sprawdzic, ile wazy Google Nexus). Obok mnie staly dwie hiszpanskojezyczne panie, rowniez zainteresowane tabletami. Cos go tam zaczely wypytywac. Ja takze zagailam; niestety, rozmowa z nim byla jak z przyslowiowa gola dupa w nocy. Rozejrzalam sie po sklepie: ani jednego Anglika w obsludze, sami skosni. To by nie bylo akurat najgorsze, oni sa wszak dobrzy w te klocki, ale ten dzieciak nie mowil za bardzo po angielsku. Zaczelam po maglowac i podpuszczac. Przykladowa wymiana zdan: czy jest w tym tablecie USB ? Skosny kreci glowa, ze nie, nie ma. A kabel do ladowania/podlaczania do kompa to co ? Dalej, pytam sie go, jak wobec tego mam przerzucac swoje pliki na tablet. Sprzedawca siega po pakiet Cloud za £50 i wmawia mi, ze musze swoje pliki gdzies tam zaladowac, odplatnie, rzecz jasna, po czym je stamtad sciagnac...Westchnelam i mialam juz zadac kolejne pytanie, kiedy skosny nagle zaczal mnie ignorowac i zwrocil sie w kierunku Latynosek. Te, lamanym angielskim, probowaly sie dowiedziec, czy Galaxy Tab 2 ma 3G. Po pieciu minutach nieudanej konwersacji, ktorej sie przysluchiwalam, mialam ochote zatrzasnac tym kolesiem i wytlumaczyc niewiastom, ze ten akurat egzemplarz nie ma 3G (co nie oznacza, ze nie zostaly wyprodukowane tablety Samsunga z 3G, bo zostaly). Mozna im tez bylo napomknac o laczeniu sie z netem poprzez telefon komorkowy, jak ktos ma takie zyczenie, ale gdzie tam...Postanowilam dalej kolesia meczyc, ale na kazde zadane mu pytanie odpowiadalam sobie sama. W koncu mu powiedzialam: now I need you to convince me to buy it, co go do reszty zbilo z tropu. O porownaniu Samsunga do Asus Transformer nie bylo mowy, dowiedzialam sie jedynie, ze Galaxy Tab 2 jest latwiejszy (?) w obsludze.

Na Boga, kto zatrudnia tych ludzi ? Czy ktos ich w ogole szkoli ? Manager tez jest z Trzeciego Swiata ? Przeciez oni nie sprzedaja ziemniakow, tylko elektronike. Moze ja nie jestem na biezaco i dzis idzie sie kupowac telewizory i inne gadzety jak ziemniaki wlasnie i to w samoobslugowym. Uwazam, ze w NORMALNYCH warunkach sprzedawca powinien po nawiazaniu konwersacji przeprowadzic klienta przez caly proces zakupu. Powinien wlaczyc urzadzenie, omowic funkcje, chocby nie wiem jak bylo ono proste - nie kazdy sobie radzi z gadzetami. Powinien omowic specyfikacje, od wymiarow i wagi po pamiec, mozliwosc jej rozszerzenia, system operacyjny, slowem wszystko, co moze wplynac na decyzje klienta. Zeby tego dokonac, trzeba byc a) komunikatywnym b) mowic po angielsku. Jedyne, co tego kolesia w sklepie interesowalo, to wcisniecie mi jakiegos cholernego ubezpieczenia i Nortona. Tudziez wspomnianego Cloud.

Gdyby nie £50 cashback od Samsunga olalabym ich i poszla, jak zwykle, do Amazon, gdzie kupuje od lat i nigdy nie mialam wiekszych problemow. Przyszlosc takich sieci, jak PC-World wisi na wlosku, nie dosc, ze z reguly nie oferuja lepszych cen, to jeszcze maja obsluge na poziomie neandertalskim. Do dzis nie wiem, czy ten gostek nie umial sie wygadac, czy zwyczajnie kazali mu klamac na temat produktu, celem wcisniecia innego produktu.

Zatrwazajace jest rowniez to, ze mieszkajac w UK, nie jestem obslugiwana przez native speakerow, co dla mnie - obcokrajowca, jest wazne i kluczowe, tylko przez kogos, kogo angielski jest jeszcze gorszy od mojego. Jaki to ma sens ?

Aby zakonczyc rant: Galaxy Tab 2 to bardzo sympatyczne urzadzenie i zzylismy sie niezmiernie, do tego stopnia, ze zakurzonego laptopa wyciagnelam po tygodniu wylacznie celem obrobienia paru zdjec i napisania tego posta, jako ze tablet pozbawiony normalnej klawiatury (choc mozna dokupic klawiature na Bluetooth czy USB) do pisania dluzszych tekstow nie nie nadaje. Jest to gadzet do konsumpcji i w tym spisuje sie swietnie. Nie jest doskonaly, ale jest wystarczajaco dobry. Do podrozy idealny, wlacza sie w minute doslownie, nie halasuje, nie nagrzewa. Przegladarka dziala szybko, troszke laguje, ale mozna to strawic. Android to nie Windows, jednakowoz jakos mi za Winda nie teskno.

W pare dniu po zbytku-nabytku do Tab 2 dolaczyl jego brat mniejszy. Jestem zapewne ostatnia osoba na Ziemi, ktora ma wreszcie Internet w komorce. Poprzedni telefon sluzyl mi od 2007 roku i nadal trzyma sie dobrze. Jestem w siodmym niebie i ciezko mi sobie wyobrazic, ze jeszcze kilka lat temu tego wszystkiego nie bylo...

Urlop w Polsce zaklepany, bedzie muzycznie i mam nadzieje kulturalnie, o ile kalendarium ciekawych wydarzen dopisze. W pracy zas obiecano mi pierwszy i mam nadzieje nie ostatni bonus, w ktory uwierze, gdy go zobacze, a ktory elegancko pokryje powyzsze zbytki. Jak na zamowienie.

Dlaczego tylko Spotify na urzadzenia mobilne musi kosztowac az £10 miesiecznie ? Chlip, chlip...






Saturday, August 04, 2012

***

Jak widac na zalaczonym obrazku, zaczelam - i skonczylam - ogladac pierwszy sezon 'Mad Men'. Szczerze polecam paniom i panom, pochlonelam calosc w poprzedni weekend i zaluje, ze nie kupilam kompletnego boxu od razu. Jesli myslicie, ze zyjemy w seksistowskich czasach, proponuje sie cofnac w czasie 50 lat :) Sytuacje w 'Mad Men' sa zapewne przejaskrawione, coby nas rozbawic, aczkolwiek kilka razy zlapalam sie za glowe, myslac: o kurva, jakby ktos z pracy wypalil do mnie z takim tekstem, to bym chwycila dowolne chemikalium jakie mam pod reka i uszkodzila chama czy tez chamice trwale. Z drugiej strony, polityczna poprawnosc nie pozwala dzis mezczyznom byc chamskim wobec kobiet w pracy na maksa, obmacywanie po katach czy jawna dyskryminacja tez odpada. Czy to oznacza, ze chlopcy, majac mozliwosc zachowywania sie jak ekipa z 'MM', nie czynili by tego, ku uciesze wlasnej i kolegow ?


Wrzesniowy 'Harper's Bazaar' juz w sprzedazy, okladka kusi jesienna kolorystyka i Keira K., o ile w niej gustujecie. 370 stron  za £4.20 - tyle w kwestii relacji cena/zawartosc. Jak zwykle, multum pieknych fotografii reklamowych, miejmy nadzieje, ze  nikomu tym razem nie wyretuszowano (czytaj: usunieto) nogi, ani innej kluczowej czesci ciala.


Wlasnie pomalowalam czupryne Feria w odcieniu 45 French Roast. Obeszlo sie bez lzawiacych oczu i drapania w gardle, co zwykle powoduja u mnie farby L'Oreala. L'Oreal ostatnio ma wielce udane produkty, od szminko-blyszczykow Rouge Caresse, po eyelinery w zelu, tusz Telescopic brazowy (nie jest to nowosc, ale nigdy przedtem nie uzywalam) i odswiezona game lakierow do paznokci. Tych ostatnich nie probowalam, reszte z reka na sercu polecam. Sprawilam sobie rowniez prezent w postaci szminki Rimmel z kolekcji Kate Moss i lakieru w zblizonym odcieniu cieplego rozu. Przetestuje w poniedzialek na firmowych samcach.

Coz jeszcze ? Chce sie nauczyc plywac. Wode kocham i uwielbiam w  niej przebywac, o ile mi nie siega powyzej brody. Nienawidze, gdy dostaje mi sie do oczu i nawet pod prysznicem mam je zamkniete, gdyz mnie pieka jak diabli. Mimo to, zamierzam podjac wyzwanie, o ile nie bedzie mnie to kosztowac polowy wyplaty. Kto by nie chcial tak wygladac :)


Thursday, August 02, 2012

***

Rozmawiamy z I. w pracy na temat studiowania w Anglii i w Polsce. I. zwierza sie, ze firma jej meza zatrudnia na biezaco mlodych stazystow prosto po uniwerkach. Mlodzi stazysci maja kolosalne problemy z napisaniem prostego raportu w przyzwoitej, oficjalnej angielszczyznie, nie staraja sie, generalnie sa leniwi i maz I. w wielkiej frustracji musi poprawiac, to, co wyksztalciuchy naplodzily. Od kilku lat sytuacja zdaje sie byc coraz gorsza. Na to odparlam, ze w Polsce tez toczy sie dyskusja o poziomie ksztalcenia, pracodawcy oskarzaja uczelnie o produkcje potencjalnych bezrobotnych, studenci oskarzaja szkoly o zacofanie i uklady feudalne. Pani adiunkt od botaniki lesnej czy czegos takiego (nazwy uczelni nie pomne) - o czym mozna bylo niedawno przeczytac na gazeta.pl  - uzywa okreslenia 'pokolenie kopiuj i wklej' i denerwuje sie, ze studenci nie wykazuja entuzjazmu podczas wykladow o fotosyntezie.

W Anglii zauwazyc mozna ciekawa prawidlowosc: osoby tak ok 40-stki i w gore sa z reguly oczytane, z szerokimi horyzontami i spora wiedza ogolna. Sa w stanie obliczyc cos pisemnie bez uzycia kalkulatora. Im mlodsi zas, tym jest gorzej. Jak gdyby ktoregos feralnego roku postanowiono odgornie obnizyc standardy w szkolach do minimalnego minimum. Tak czy siak, probowalam I. naswietlic, jak to wyglada u nas. Ze szkoly dostaja doplaty od studenckiego lba, zatem oplaca im sie przyjmowac wiecej osob na studia, nawet kosztem obnizenia poziomu. Ze program studiow uklada sie wlasciwie pod wykladowcow, aby ci mieli po co w ogole funkcjonowac na uczelni - nawet jesli to oznacza, ze pan X. 'naucza' tego samego pod inna nazwa przez trzy kolejne semestry. Nie zdolalysmy jednak zgodzic sie co do problemu wyjsciowego: czy faktycznie absolwenci glupieja z roku na rok ? Jesli tak w istocie jest, mam sie z czego cieszyc. Oznacza to, ze wciaz, mimo zaawansowanego wieku  moge sie jeszcze mierzyc z mlodymi lwami na polu walki o posade. W najblizszym czasie nie bede sie na szczescie musiala z nikim mierzyc, gdyz posada przyszla do mnie samoistnie, w wyniku zrzeczenia sie tejze przez jedna z naszych dziewczat biurowych. Za pare lat jednak, kto wie, moze mi przyjdzie konkurowac z jakims mlodym, wyksztalconym z wielkiego miasta ?

Tej pani od drzew zas powiem tak: kochana, NIKT na roku nie interesuje sie twoim przedmiotem, a wiesz, czemu ? Bo na takie kierunki, jak TWOJ przychodza ci, ktorym sie nie udalo dostac na cos ambitniejszego, modniejszego.Wy pozbieraliscie odrzuty. Nie deprecjonuje bynajmniej botaniki lesnej, ale tez nie widze zwyczajnie powodu, zeby tego typu przedmioty upychac na kazdym mozliwym kierunku owej uczelni. No ale pani adiunkt potrzebuje wyrobic swoje godziny, tak ?

Jeszcze na koniec a propos nauk. Nadal sie dziwie, odkrywajac znienacka, ze jakas znana medialnie persona ma cosik wiecej, niz podstawowke za soba, jak gdyby celebryci z definicji mieli byc glabami. Taki Dolph Lundgren (aktor kina akcji, dla tych, co nie wiedza) ukonczyl inzynierie chemiczna, zas Duff McKagan z mojej ongis ulubionej kapeli Guns's'Roses zrobil na starosc studia z ekonomii. Kolejna uwaga: dzis postep cywilizacyjny galopuje w takim tempie, ze ukonczenie bodaj i najlepszej uczelni raz a dobrze nie wystarcza: osobiscie czuje, ze po dziesieciu niemal latach od wymeczenia magisterki powinnam zabrac sie za kolejne studia, albo przynajmniej kontynuowac samoksztalcenie. Jak to zrobic, w sytuacji gdzie rok nauki undergraduate moze kosztowac i £9000 ? Warto w ogole brac pod uwage taka ewentualnosc, skoro pozornie dobre szkoly zdaja sie zapelniac rynek pracy niedouczonymi durniami ? Pytanie pozostawiam otwartym.

Towarzysz Lenin powiedzial: uczyc sie, uczyc i jeszcze raz sie uczyc...

Sunday, July 29, 2012

***

Ceremonia otwarcia igrzysk bardzo mi sie spodobala, choc poczatek byl rozczarowujacy: przedindustrialny swiat jako sielankowy raj utracony ? Wolne zarty. Poirytowala mnie rowniez scena z NHS, czyli tutejszym odpowiednikiem NFZ-u, duzo efektywniejszym w zabijaniu pacjentow. Potem zrobilo sie znacznie lepiej, choc czy zrozumiale dla - pardon - osob starszych, tego pewna nie jestem. Te wszystkie odnosniki do epoki cyfrowej, zmian statusu z 'single' na 'in relationship', mix muzyczno-popkulturowy. Wszystko na wskros brytyjskie, zarazem nalezace do kanonu popkultury swiatowej, wszakze wklad Wielkiej Brytanii do tejze jest przeolbrzymi. Akcja z Bondem i Krolowa wybitna, Simon Rattle i orkiestra z Jasiem Fasola w skladzie, Beckham prujacy po kanale i wreszcie cudny znicz olimpijski i jakze szlachetny pomysl na jego zapalenie: za to wszystko naleza sie Boyle'owi brawa. Oczywiscie spektakl byl za dlugi, jak zawsze, ale po raz piewszy chyba odkad pamietam podobne imprezy mnie nie wynudzil. Obeszlo sie bez patosu i zbednej pompy.

A gdyby Polsce przyszlo organizowac np. zimowe igrzyska ? Co bysmy pokazali na ceremonii otwarcia ? Czym przykulibysmy uwage widzow z calego swiata, ktorzy nasz kraj kojarza z wodka, upadkiem komunizmu, papiezem, Chopinem i dziewczynami w burdelach ? Czy poza tymi jakze cennymi walorami mamy do zaoferowania jakis uniwersalny przekaz ?

Od pewnego czasu podniecam sie tabletami. Czytam, porownuje, ogladam liczne swiadctwa na YT. Pobawilam sie w pracy iPadem 2 kolegi (jak to brzmi niedwuznacznie..) i nie dostalam orgazmu, choc zabawka to niewatpliwie przednia. Po produktach Apple najwiecej osob kupuje oczywiscie tablety Samsunga, w tym te mniejsze, nie kazdy chce 10-calowa kobyle. Na Amazon zatrzesienie wszelkiej masci tabletow 'no name', ale jest tez kuszacy mnie ASUS. Po pierwszej fali podjary, doszlam jednak do wniosku, ze warto zaczekac. Za chwile Microsoft wypusci Surface z Windows 8, ASUS rowniez ma w planach duzy tablet z W8. Ceny powinny spadac i to, co teraz kosztuje cztery stowy, zima pewnie bedzie kosztowac trzy. Dzisiejsze tablety sa jednak troche jeszcze niedorobione, nie wszystko na nich chodzi, tak jak powinno. Wszak to wciaz nowosc.

Mam dylemat dotyczacy swiat 2012. Widzac ceny lotow do Polski mysle sobie, czy nie lepiej zabukowac tydzien czy nawet dwa gdzies, gdzie nie siega tradycja bigosu i pijanej Pasterki. Czy ktos doswiadczyl Tunezji zimowa pora ? Czy w takim Hammamet jest cos ciekawego poza kompleksami hotelowymi ? Z informacji w necie wynika, ze mozna stamtad wybrac sie w gory Atlas. Zerkalam tez na rejsy po Nilu na Thomas Cook, ale wszystko cancelled. Zwiedzanie piramid byloby super w chlodniejszej porze i chetnie bym pojechala na zorganizowana wycieczke, niechby i pod eskorta sil zbrojnych. Wytrawnych podroznikow prosze o sugestie i rady.

Ech...jeden tydzien ciepla i wracamy do normalki, czyli deszcz co piec minut. Amen.

Friday, July 27, 2012

Game Show

Zaluje, ze ani odrobine nie interesuje sie sportem, ba,  nie jestem w stanie zrozumiec, jaki jest sens w sciganiu sie na biezni, na rowerach, w basenach, you name it...Pojmuje wprawdzie, ze wybrancy losu posiadaja zespol cech psychofizycznych, solidnie podpartych legalnym lub nielegalnym dopingiem (wszyscy sie szprycuja, nie wszystko mozna jeszcze wykryc i nalezycie zakwalifikowac), umozliwiajacy owo sciganie sie i inne fiku-miku. Osobiscie jestem lamaga ostatnia, nawet stanie na jednej nodze sprawia mi problemy - widocznie za talenty w jednych dziedzinach placi sie cene w postaci niepelnosprawnosci w innych. Tym samym Olimpiada w Londynie interesuje mnie o tyle, o ile. Nastawiam sie na ogladanie ceremonii rozpoczecia igrzysk, o ile nie zasne, tak jak wczoraj, w ubraniu i makijazu, zaraz po obiedzie i nie obudze sie wczesnym rankiem po kilkunastu godzinach w objeciach Morfeusza. Nawiasem mowiac, snil mi sie George Clooney, ktorego namietnie calowalam - bez szczegolnego zachwytu z jego strony.

Londyn przez najblizsze 2 tygodnie bedzie jeszcze bardziej uciazliwy, niz zazwyczaj, pod katem transportu i scisku niemozliwego.Nie wybieram sie tam zatem az cale szalenstwo przeminie. Ciekawe, co nadchodzace dni przyniosa, skoro z powodu ostatnich 'upalow' stanelo kilka linii metra. Jak podziemne kolejki funkcjonuja w krajach, gdzie upaly, takie prawdziwe, to chleb powszedni ?

Wybieralam sie na premiere Batmana, nie dotarlam jednak na nia, gdyz wykupiono bilety w miescie osciennym, a na seans poznym wieczorem jakos nie mialam ochoty...Tu  nie USA wprawdzie, nie strzelaja, tubylcy sa zbyt leniwi na takie akcje. Planowanie, przebieranie, kupowanie broni, komu by sie chcialo. Nieee...

Wybralam sie za to na lotnicze pokazy w Farnborough, jeszcze przed 'upalami' i polecam szczerze. Zmoklam i zmarzlam jak nigdy w zyciu, ale bylo warto. Najbardziej bylam ciekawa Virgin Galactic, male toto szczerze mowiac, no ale to nie Airbus. Teraz rozumiem, co czuli ludzie podczas wojny, kiedy przelatywaly im nad glowami bombowce. Juz sam ponury warkot wydobywajacy sie z tych maszyn mogl co wrazliwszych przyprawic o atak serca. Wlasciwie wstyd troche sie zachwycac maszynami stworzonymi do niszczenia i zabijania, ale coz poradze, ze mi design przypadl do gustu. A co ci piloci wyprawiaja w powietrzu, to sie w pale nie miesci. Nastepny show w za rok w Paryzu.

Zastanawiam sie nad poczeciem bloga anglojezycznego. Nie mam konceptu, do kogo mialby on byc skierowany, ani jaka tematyke mialby poruszac. Ludzie ponizej 30-tki zdaja sie 'czytac' jedynie ultrakrotkie wypowiedzi na Twitterze, starsi w ogole nie wiedza, co to sa blogi, pozostaje wiec grupa przejsciowa, 30-45, pi raz drzwi. W ogole nie posluguje sie angielskim w pismie, nie liczac sarkastycznych listow do Inland Revenue, mowiac zas musze uwazac, aby nie skonfundowac odbiorcy jakims rzadszym slowem, ktorego on przypuszczalnie nie zna.W UK predzej mozna zapomniec angielskiego, niz sie go nauczyc, nie mowiac juz o podszlifowaniu.

Na koniec pobawmy sie w zgaduj - zgadule. Ile medali przywioza Polacy z Londynu 2012 ? Wielka Brytania zdobyla ich w Chinach cztery lata temu az 47.



Sunday, July 08, 2012

The Reader

Na jednym z zajec w collegu pare lat temu, kiedy chodzilam na kurs przygotowujacy do CPE, omawialismy kwestie e-czytnikow. Zajecia dla 30-parolatkow wygladaly jak w gimnazjum, czyli otwieramy podrecznik, czytamy czytanke i odpowiadamy na pytania. Czytanka dotyczyla e-readerow wlasnie, a konkretnie jakiegos prymitywnego modelu no-name. Nastepnie uzasadnialismy, czy takie gadzety sie przyjma, cz tez sa zupelnie zbedne. Opowiedzialam sie lagodnie po stronie zabawki, argumentujac, ze przydatne toto bedzie podczas podrozy, ze bedzie mozna zaladowac, jak na odtwarzacz mp3, ogromna liczbe ksiazek, gazet i innych czasopism. O ile pamietam, nie bylo tam nic na temat kupowania e-bookow jednym klikiem, z dowolnego miejsca na Ziemi (o ile dzialaja tam telefony komorkowe). Ekrany dotykowe chyba dopiero raczkowaly. Zdania wsrod kursantow byly podzielone. Czesc, wiadomo, nie czyta, nigdy i niczego, zatem e-czytnik ich z definicji nie interesuje. Pani prowadzaca kurs, w wieku nieokreslonym, acz 50+, byla zdecydowanie przeciw. Prawdziwa ksiazka to prawdziwa ksiazka i nic jej nie zastapi.

Kindle to nie jest urzadzenie doskonale. Robi jednak to, co do niego nalezy: sciaga i przechowuje ksiazki, prezentuje je na naprawde fajnym, niemeczacym wzroku wyswietlaczu. Ceny niektorych e-bookow sa wyzsze niz ceny paperbackow, co jest dla mnie niepojete. Z drugiej strony, mamy dostep do ogromu pozycji za grosze lub wrecz za darmo. Klasyka literatury do wziecia, od zaraz. Mnie osobiscie najbardziej ucieszyla opcja sprawdzania definicji w oxfordzkim slowniku podczas czytania. Nienawidze siegac po slownik - cegle, jednoczesnie mocujac sie z ksiazka - cegla. Mozliwosc zaznaczania, robienia adnotacji, zakladek, dzielenia sie cytatami na portalach spolecznosciowych to mile udogodnienia. Mozliwosc przegladania Wikipedii, Yahoo czy Google rowniez, acz tablet to nie jest i nigdy nie bedzie (w Stanach maja tablet Kindle Fire, tutaj niedostepny). Drugi wielki moj powod do radosci to subskrypcja 'Polityki'. Bez reklam czyta sie ja wysmienicie, polskie czcionki maja ogonki i reszte, jak trza. Zapomnialam juz, jakie Stomma pisze zarabiste felietony. Jak komu 'P' nie pasi, moze sie skusic na 'Gazete Wyborcza', jesli i ta mu smierdzi, do wziecia jest 'Tygodnik Powszechny' i jeszcze jedno pismo katolickie, tytulu nie pomne.

Duzo pozytecznych informacji znalazlam tu: swiatczytnikow.pl/

Przyszedl czas na eksplorowanie zasobow polskich ksiegarni elektroniczych, ze je tak nazwe. Coz to za frajda, aby cos dostac nie musze juz latac specjalnie do kraju i targac cegiel w walizce. Rzucalam wczoraj okiem na Chomika, zeby sprawdzic, czy ludziska chomikuja jakies pliki MOBI -  czy mozna tam placic z komorki zagramanicznej ? Dalej rozkminiam temat, w szczegolnosci mnie interesuje,  jak  formatowac pliki tekstowe, zeby Kindle je lyknal (niby czyta np. PDF, ale srednio to wyglada) i generalnie jak korzystac z tego cacka, zeby jak najwiecej z niego wycisnac, po jak najmniejszych kosztach. Wiecie, o co chodzi.

Wszelkie sugestie i rady mile widziane.

Co zagoscilo na moim Kundelku jako pierwsze ? Lovecraft, Le Guin, Richard Dawkins, Bertrand Russel, Bear Grylls, 'Klechdy Sezamowe' Lesmiana (jedna z moich ukochanych ksiazek dziecinstwa), probka 'The Hunger Games', Napoleon Hill, 'The Secret', Daniken, 'Wyspa Skarbow', 'Dorian Gray', 'Ojciec Goriot' i jeszcze troszke darmowej klasyki.

Saturday, June 30, 2012

***

Czy na okladce magazynu 'The Economist: Intelligent Life' stoi napisane 'tylko dla mezczyzn' ? Nie musi stac, poniewaz reklamy w srodku sa skierowane (stereotypowo) do panow. Auta, luksusowe zegarki, meskie akcesoria Louis Vuitton, meskie perfumy i znow auta. Magazyn wydaje sie bardzo interesujacy, nareszcie nie musze czytac setnego wywiadu z Cameron Diaz o tym, jak plywa na desce i chce miec dziecko, ale jeszcze nie teraz. Zakichana Diaz jest na co drugiej okladce obecnie i zniesmaczona tym, jak rowniez jalowa zawartoscia prasy kobiecej w sezonie ogorkowym, przerzucilam sie na wyzej wymieniony periodyk, "Scientific American" oraz "Vanity Fair". W tym ostatnim, Kristen Stewart, do ktorej nie zywie zadnych wlasciwie uczuc, w niesamowitej paryskiej sesji. Zdjecia wykonal niezawodny Mario Testino.




Prawda, ze mozna sie poslinic ?

Dla niebalujacych w sobotnie wieczory ciekawa propozycja BBC2: seria szekspirowska, wsrod aktorow wcielajacych sie w postacie angielskich monarchow m.inn. Jeremy Irons i Tom Hiddleston. Temu ostatniemu kibicuje i zycze jak najlepiej, podobnie jak Fassbenderowi.

Obejrzalam wczoraj spory kawalek "Quadrophenia". Szanuje The Who, uwazam, ze Daltrey to jeden z najlepszych rockowych wokalistow ever, ale ten film to niestety porazka. Nie wiem, co dokladnie ow obraz mial przedstawiac: bunt mlodziezy ? konflikty subkultur ? Nie ma fabuly, ogladamy bande glupich nastolatkow, jak laza po klubach i lykaja jakies prochy. Na glownego bohatera z tym paskudnym nochalem nie da sie patrzec, a pretensjonalnego akcentu - sluchac. Coz, muzyka sie nie starzeje w takim stopniu, co tego typu dziela. Ciekawa jestem teraz, jaki jest 'Tommy'...Na pewno nie zaryzykuje kupna w ciemno DVD, co to, to nie.


Tuesday, June 26, 2012

***

Nie mam o czym pisac. W pracy zapierdol, bo pracowac nie ma komu - firma zwalnia, nie przyjmuje, my - wschodnioeuropejskie roboty - mamy zas robic juz nie za dwoje, a za troje, czworo itd. Ciekawam, czy sie z nas tak Anglicy nabijaja, jak co poniektorzy w Polsce np. z ukrainskich pomocy domowych ? Choc tyle, ze my tu tyramy legalnie.

Skoro nie ma o czym pisac, to skupie sie na tym, na co ostatnio trwonie zarobione grosze. Pokonczyly sie rozne witaminy, w dodatku zaczelam odczuwac nieprzyjemne i bolesne skurcze w lydkach - jak cos takiego zlapie, to mozna tylko znieruchomiec i biernie czekac, az przejdzie. Sa to typowe objawy niedoboru magnezu, zatem uzbrojona w wiedze fachowa ruszylam na stragany sie zaopatrzyc. Mam laknienie na wszystko, co magnez zawiera i  nie dziwota: przy stresie tego pierwiastka nam ubywa, a wtedy bieda. Banany, kasza gryczana, orzechy, mleko i chwasty, jako ze magnez w chlorofilu siedzi - wiadomo...Aha, jakze moglabym zapomniec o czekoladzie! Nastepnie suplementy. Po ok 40 min namyslania sie wyszlam z Bootsa z ponizszymi artykulami:


To taki odpowiednik Imedeen, sadzilam, ze sporo tanszy, aczkolwiek jakas przekleta larwa umiescila pod produktem zla cene - czasem wystarczy ciut przesunac kilka pudelek i juz mozna klientow robic w balona. Magnezu jak widac niewiele, wiec dodatkowo wzielam bootsowskie piguly zawierajace 375 mg tegoz. Ponadto piguly na sprawny mozg. Mam zamiar brac na zmiane, jednego dnia na wyglad, drugiego na piekny umysl. Efekt powinien byc oszalamiajacy.



Wszystkie te zbytki jednak bledna przy moich nowych glosnikach Soundsticks III  Harman Kardon.




Mialam okazje je obadac tej niedzieli w Curry's PC World. Pomyslalam: raz kozie smierc. W koncu i tak jakies glosniki musze wrescie kupic. Przywiezlismy, wypakowalam, podlaczylam i oniemialam. Dzwiek jest po prostu przepiekny. Super-naturalny, zadne tam chamskie dudnienie. Mimo ze sa to glosniki do komputera (zaprojektowane pod Maca zreszta), ja je wpielam do telewizorni, odtwarzacz mp3 do portu USB w tejze telewizorni i jedziemy. Coz za radosc, wreszcie slychac, jak nalezy kazdy detal, wlacznie z paluchami szorujacymi po strunach gitary - ten charakterystyczny, piszczacy odglos. Nawet kosmiczny design nie daje tak po oczach. Firma HK ewidetnie szanuje sluchacza i muzyke jako taka. Tak pisza na swojej stronie:

"Harman Kardon is committed to reproducing sound exactly as the artist intended it to be heard, and our scientists all believe in one thing - science in the service of art. Harman Kardon products produce accurate, honest sound. Sound that hasn’t been beefed up, brightened up or editorialised in any way. Just beautiful, clear music - faithfully reproduced just as it was heard in the recording studio."

Jestem nieslychanie zadowolona. Polecam kazdemu, kto szuka zestawu 2+1 do kompa, ktory nie bedzie obrazal uszu, a wrecz przeciwnie.

Az sie chce na to wszystko pracowac :)

Z filmow obejrzanych ostatnio: 'Ides of March'. Dobry, cyniczny Clooney, niezly Ryan Gosling, ciekawe spojrzenie na kulisy wyscigu do prezydenckiego stolca, szkoda tylko, ze historia z ta panienka taka naiwna i nieprzekonujaca. Po raz kolejny mamy problem ze scenariuszem, to jakas plaga wspolczesnego kina. Z drugiej strony, w Stanach maja faktycznie pierdolca na punkcie tego, kto kogo bzyka, komu kogo wolno bzykac. Wiadomo, purytanizm nieuchronnie prowadzic musi do nerwicy seksualnej. Nawiasem mowiac, niektore z najzlosliwszych odmian tegoz narodzily sie wlasnie tutaj, na Wyspach i stad wywedrowaly za ocean. Ot, ciekawostka.


Wednesday, June 13, 2012

Prague

-A czy u was w Polsce jest rasizm ?

-No wiesz...Leca banany z trybun w kierunku czarnego pilkarza. Na co drugim bloku wysmarowane stoi Jude Raus (choc to juz antysemityzm, a wiec zupelnie inny, uwarunkowany historycznie twor), czasem sie gdzies po osiedlach leja z Cyganami. Poza tym jednak jest spoko. Koko.

Tyle tytulem gwarzenia w pracy z kolezanka z kraju bylego bloku wschodniego. Przyznam, ze fajnie bylo spedzic tydzien w Europie; bodaj i Wschodniej, czy tam Centralnej. Choc w Pradze zdaje sie mieszkac sporo skosnego luda - co do narodowosci nie jestem pewna - i w co drugim spozywczaku rezyduje skosna pan lub pani, zas w sklepach z pamiatkami rowniez zatrudnieni sa nie-Czesi, to jednak nie mamy wrazenia, ze wyladowalismy wlasnie w Pakistanie. A takie wrazenie odniesc mozna w wiekszosci brytyjskich miast, z wyjatkiem najzamozniejszych.

Kto byl, ten widzial i wie, co i jak. Kto nie byl, temu radze pojechac do stolicy Czech na minimum weekend, optymalnie zas na 5 dni (3 na zwiedzanie, 2 na dotarcie i powrot).

Praga, choc spora (nie jakis moloch jednak) jest wyluzowana i przyjazna, tak mieszkancom, jak turystom. Dla zarabiajacych w funtach czy euro reprezentuje good value for money. Wydaje mi sie, ze jest nieco drozej, niz w Polsce. Transport publiczny funkcjonuje naprawde bardzo dobrze. Niepotrzebnie obawialam sie dojazdu z lotniska: za ok funta (32 Kc) kupujemy bilet wazny przez 90 min i na tym jednym bilecie, przesiadajac sie z autobusu do metra, docieramy do centrum, tam mozemy np. wsiac w tramwaj i podrozowac sobie dalej, co ja uczynilam, jako iz hotel moj znajdowal sie pare przystankow od Placu Waclawa. Do dyspozycji mamy jeszcze bilety 24-godzinne i 3-dniowe za odpowiednio 110 i 330 koron, najbardziej sensowne z punktu widzenia turysty. Uzywalam i bylam zadowolona. Zatem, nie ma co sie szarpac na taksowki z lotniska.

Jest tam czysto. W nocy o polnocy po zatloczonym niemilosiernie Starym Miescie kraza sprzatacze i zamiataja pozostalosci hulanek i swawoli. Coz za odmiana po zasyfionych angielskich ulicach. Czulam sie bezpiecznie, za wyjatkiem czwartkowego wieczoru, kiedy to czekalam na tramwaj po seansie 'Prometeusza' i owo oczekiwanie, trwajace cale 20 min, bardziej sie okazalo disturbing niz film sam w sobie. Okolice Placu Waclawa sa niestety uczeszczane przez meneli i wszelkiej masci dziwnych osobnikow. A propos kina, to wybralam sie do pieknego, najstarszego w Pradze kina Lucerna, przedkladajac je nad Cinema City. Cena biletu to 170 koron (3D). Film niestety rozczarowal, ale o tym osobno.


Jedzenie ? Takie sobie, szczerze mowiac, aczkolwiek przy moim budzecie jadalam oczywiscie w tanich miejscach. W 90% knajpek na miescie za tzw. turystyczne menu zaplacimy ok 200 koron. Zjadlam smaczne, choc strasznie ciezkie, nadziewane miesem knedliki z kapusta i cebulka w restauracji 'U Pinkasu', uczeszczanej bardziej przez Czechow niz innostrancow. To dobry znak w przypadku jadlodajni. Tania jak barszcz Havelska Koruna to cos w stylu baru mlecznego, panie mowia po polsku, tez mieszanina lokalnych i wycieczek. Dan miesnych nie polecam, natomiast za smieszne 60 Kc zjemy calkiem niezle owocne knedliki (nalepiej posypane utartym twarogiem, polane stopionym maslem i posypane cukrem-pudrem.). Gdzie jedzenie niedrogie, tam odbijaja sobie na cenach napojow i odwrotnie. Piwo czesto bywa tansze od Coca-Coli wiec choc nie jestem piwoszem, sila rzeczy wybieralam Pilsner...

Pamiatki drogie, szklo i bizuteria piekne. Lepiej kupowac suweniry w czynnym caly tydzien ulicznym markecie, niz z sklepach, a juz na pewno nie w muzeach czy obiektach turystycznych. Przywiozlam troche Much: komplet czterech reprodukcji (250 Kc), zakladki, podkladki. Zrezygnowalam z Krteka, przedkladajac nad niego czeskie slodycze, sery i kielbasy. Zajrzalam do paru galerii, ale juz zywcem nie mialabym gdzie zapakowac dodatkowych przedmiotow. Nastepnym razem cos sobie sprawie , tymczasem musi mi wystarczyc turystyczny obrazek w sepii.

Zwiedzilam Zamek wraz z dodatkami: bilet 250 Kc na wspomniany zamek, zlota uliczke, bazylike sw. Jerzego i Katedre Sw. Wita, ktora wcale nie jest otwarta dla zwiedzajacych od samego rana. Ludzi moc. Na Hradczanach bylam pare razy, a ze pogoda przez pierwsze dni rozczarowywala to i ludzkiej stonki bylo mniej i dalo sie normalnie pochodzic. Najbardziej mi sie podobalo na Malej Stranie, gdzie mozna schronic sie przed zgielkem i turystami w jednej z licznych, spokojnych uliczek. Reszta, wiadomo: most Karola, Stare Miasto, kompletnie opanowane przez przyjezdnych, az do absurdu. Ciesze sie, ze pojechalam na Wyszehrad, gdzie leza pochowani Mucha i Dworzak, gdzie bazylika przepiekna sw. Piotra i Pawla. Skad mamy najlepszy widok na Prage ? Udajmy sie na wieze obserwacyjna w parku Petrin oraz na Letenskie Sady, skad ujrzymy szereg mostow na Weltawie, niczym na pocztowkach:


Niestety nie poszlam do Opery, aczkolwiek wybralam sie na godzinny koncert organowo-spiewaczy do kosciola sw. Mikolaja na Starym Miescie (korci mnie, aby napisac: na Rynku...). Mezzosopranistki to zaiste czeski towar eksportowy.

Bylo relaksujaco i na luzie. Czesi sa spokojni, nigdzie sie nie spiesza, nie zloszcza...Telewizja jest dubbingowana. Idzie sie dogadac po angielsku, pare razy zagadalam po czesku i to byl blad, bo odpowiedziano mi po dosc wylewnie po czesku, czego juz niestety nie rozumialam. Sporo panien mlodych fotografujacych sie przed zabytkami, z wycieczkami w tle - tez mi przyjemnosc...

Poznalam S. S. mieszka w Rotterdamie, gdzie uczy w szkole francuskiego i plastyki. Rodem z Macedonii, studiowal w Londynie i Paryzu. Razem sie nasmiewalismy z czeskich kuriozalnych slow, jak zmrzlina, czyli lody. Jestesmy w kontakcie mailowym. Punkt zaczepienia w Holandii ? Dlaczego nie...

Mam 15 dni urlopu do wykorzystania, na swieta do kraju mi sie nie chce, moze na Sylwestra, jesli plan wypali...Co nastepne ? Budapeszt!

PS. Zapomnialam dodac, ze wizualnie zarowno Czesi jak i Czeszki zatrzymali sie w koncowce lat 80. Panowie wasaci, panie z wytlenionymi badz kruczoczarnymi lbami, odziez tandetna, sportowo - bazarowa. Albo ich nie stac, albo inaczej nie potrafia. W Sephorze i Rossmanie 1/3 wyboru tego, co w Polsce, wiec sie nie ma czym podniecac. Przywiozlam sol do kapieli z Karlsbadu.Przyjemne z pozytecznym!